piątek, 10 maja 2013

Emily Craig „Tajemnice wydarte zmarłym”

Emily Craig, Tajemnice wydarte zmarłym, Znak, Kraków 2010, 310 s.

Tajemnicze zwłoki wyłowione z rzeki. Zagadkowe kości znalezione w łożysku górskiego strumienia. Zwęglone szczątki ludzkie w spalonej leśnej chacie. W takich przypadkach policja zwykle wzywa Emily Craig, antropologa sądowego stanu Kentucky. Doktor Craig w swej pracy zajmuje się badaniami kości i szkieletu. Na tej podstawie stara się ustalić prawdziwe przyczyny czyjejś śmierci i pomaga w ustaleniu tożsamości niezidentyfikowanych ofiar.

Emily Craig udowodniła, że nigdy nie jest za późno na realizowanie się zawodowe. Przez kilkadziesiąt lat zajmowała się rysownictwem medycznym w klinice ortopedycznej. Pewnego razu policja postanowiła skorzystać z jej pomocy przy zrobieniu glinianej rekonstrukcji wyglądu twarzy ofiary. Taki był pierwszy krok do zmiany kwalifikacji Craig. Teraz jest antropologiem sądowym.
W „Tajemnicach wydartych zmarłym” opisuje swoją pracę i niektóre przypadki, z którymi się zetknęła. Jest rzeczowa i szczera do bólu, że chwilami dreszcze przechodzą po człowieku, a przez myśl przebiega pytanie, gdzie podziało się dobro? Czytając o sprawie Chłopca w Koszulce w Lizaczki, nie dziwiłam się, że (jak to ujmuje Craig) nawet najtwardsi gliniarze ukazali swe ludzkie cechy. Dziecko miało prawie trzy lata i było tak torturowane i głodzone, że w chwili śmierci ważyło niewiele więcej niż osiem kilogramów.
Craig robiła studia doktoranckie w Knoxville, jej opis dokumentowania spustoszeń czynionych przez czerwie w ludzkiej twarzy przyprawia o mdłości. A przecież pisze tylko i wyłącznie o faktach! W czasie studiów zajmowała się sprawą tragedii na przedmieściach Waco. Podczas szturmu na siedzibę sekty Gałąź Dawidowa zginęło około osiemdziesięciu osób, w tym wiele dzieci. Opis przebiegu palenia się ciała znowu jest szalenie sugestywny. Craig pisze również o zamachu bombowym na Budynek Federalny w Oklahoma City, gdzie pomagała przy ustalaniu tożsamości ofiar oraz o zamachu na World Trade Center. Tym razem poznajemy rozmiary zbrodni nie od strony gazet i dziennikarzy, lecz od strony antropologów sądowych, na których barkach spoczęło zadanie jak najdokładniejszej identyfikacji ofiar.
Język Craig jest prosty, chwilami okrutny jak śmierć, którą przyszło jej badać. Książka zdecydowanie nie tylko dla wielbicieli serialu „Kości”. Polecam.
Moja ocena: 5.5

1 komentarz:

  1. Mnie też się podobało. Początek przeciętny, trochę mnie zniechęcił, ale dalej mamy już samo "mięcho", konkrety, dobrze napisane i sama Craig jest szalenie sympatyczną, wrażliwą kobietą :)

    OdpowiedzUsuń