środa, 7 stycznia 2015

autorzy 2014 i obietnice 2015

Nie obraziłabym się, gdyby doba miała 36 godzin. Wówczas pisałabym recenzje na bieżąco, a tak – mając wybór między czytaniem, a pisaniem, nie ukrywam, że wybieram to pierwsze. Im więcej czytam, tym bardziej widzę, jak ciężko dobrać jest ciekawie słowa i napisać coś interesującego. Osobiste zawirowania też wpływają na wzloty i upadki niniejszego bloga. Okres blogowego ekshibicjonizmu mam już za sobą, ale nadal lubię pisać o książkach.
Dosyć nudzenia, pozwolę sobie teraz podsumować rok 2014.
Przeczytałam 148 książek (szybko czytam, mało śpię), parcie na czytanie miałam tak wielkie, że zapisałam się do drugiej biblioteki, gdzie w końcu znalazłam utwory, które już dawno za mną chodziły, a może to ja chodziłam za nimi... Do tutejszej biblioteki dziecięcej zapisałam też moją młodszą córkę (od wczoraj – czterolatkę), która nie zaśnie bez godzinnej porcji czytania. Większość książek to obrazki z dodatkiem tekstu, ale jesteśmy też w połowie „Kubusia Puchatka” A.A. Milne’a i przyznam, że tak, jak nie podobała mi się ta książka kiedyś, tak odkrywam jej urok teraz, czytając ją na głos swojej urwisi.
Z kolei odkryciem zeszłego roku w kategorii kryminał/thriller okazała się S.J. Bolton, o jej książkach mam nadzieję niebawem napisać więcej. Poza tym spodobały mi się powieści Zygmunta Miłoszewskiego z Teodorem Szackim, brakowało mi dobrego, polskiego kryminału bez mafii w tle. Nie zachwyciła mnie z kolei Katarzyna Bonda i do tej pory nie bardzo wiem, czy tęsknię za jej profilerem, czy nie. Na razie sobie daruję czytanie kolejnej serii jej autorstwa.
Grażyna Jagielska zachwyciła mnie i powieścią (”Fastryga”), i literaturą faktu („Miłość z kamienia”, „Anioły jedzą trzy razy dziennie”). Udało mi się przeczytać w zeszłym roku kilka naprawdę dobrych powieści. Jak dobrze, że są tacy autorzy jak Joanna Bator czy Wiesław Myśliwski i sprawdzeni pisarze niemieckojęzyczni: Thomas Bernhard i Thomas Mann.
Wiele sobie obiecuję po kolejnych książkach Jacka Hugo-Badera, Pawła Smoleńskiego i Wojciecha Tochmana. Moim osobistym wyzwaniem na rok 2015 jest bowiem skupienie się na literaturze faktu i reportażu. Czeka kilkanaście tytułów wydawnictwa Czarne, będącego dla mnie synonimem rzetelnej literatury nie będącej fikcją. Czekają biografie i książki historyczne. Dwudziestolecie międzywojenne, nadchodzę!
Nie ukrywam, że ostrzę też sobie zęby na kilka powieści, które mają się ukazać w tym roku: nowa Joanna Bator, nowe S.J. Bolton i Donna Tartt. Od dawna czeka Kate Atkinson i „Jej wszystkie życia”, czekają powieści Thomasa Bernharda. A kiedy ukaże się drugi tom „Stulecia Winnych” Ałbeny Grabowskiej-Grzyb, mam zamiar przeczytać od razu dwie części, bo pierwszej jeszcze nie znam, a istotne jest, że z tego, co czytałam jest to opowieść pięknie napisana, a poza tym dzieje się w miasteczku, które od kilku lat jest i moim miasteczkiem.
I to by było na tyle. Mam nadzieję, że niedługo wrócę z recenzjami na dobre.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz