niedziela, 11 stycznia 2015

Joanna Bator „Piaskowa Góra”

Joanna Bator, Piaskowa Góra, W.A.B., Warszawa 2010, 443 s.

Początek lat 70. poprzedniego wieku. Jadzia Maślak przyjeżdża do Wałbrzycha z wioski pod Skierniewicami i prosto z oblodzonych schodów dworca wpada w ramiona nadgórnika Stefana Chmury, syna przesiedleńców ze Wschodu. Od tej chwili jej życie toczy się na tle wałbrzyskiego krajobrazu. Dziewczyna idzie ze Stefanem do ołtarza ubrana w suknię z poniemieckiej firany. Wprowadza się do bloku na Piaskowej Górze, gdzie zawsze wieje wiatr. W końcu rodzi bliźniaczki: jedną martwą, drugą żywą, Dominikę - niepodobną do nikogo z rodziny.
Historie opowiadane przez Bator zaczynają się i kończą w różnych czasach i miejscach, lecz wszystkie zbiegają się na Babelu, jak miejscowi nazywają największy dom na Piaskowej Górze. Babcie Halina i Zofia, matka Jadzia i córka Dominika, cztery kobiety, a między nimi kolejni mężczyźni. Grzeszne romanse, nieoczywiste pokrewieństwa i pęknięte tożsamości. Historia kilkudziesięciu lat. Powieść Bator imponuje celnością obserwacji i epickim rozmachem. Widok na Polskę z Piaskowej Góry to spojrzenie w samo sedno tego, kim jesteśmy.

Coraz więcej wokół nas słowa pisanego, pisanie i publikowanie to już nie tylko domena pisarzy z prawdziwego zdarzenia, ale i celebrytów, sportowców, ludzi, którzy mają mniej lub więcej do powiedzenia czy pokazania. W tym zalewie wszelkiej maści literatury coraz trudniej o książkę niezwykłą, interesującą, będącą esencją „literatury pięknej”. Taka właśnie jest proza Bator. Łatwo jest wykreować niesamowitość w egzotyce Ameryki Południowej, ale opowiedzieć historię, która dzieje się głównie w wielkim bloku w szarym okresie PRL i nie popadając w patetyzm, ukazać nieszablonowe postaci i ich równie niestereotypowe historie, to sztuka.
„Piaskowa Góra” to przede wszystkim historia kobiet: Zofii, Jadzi, Haliny i Dominiki. Każda z nich postrzega życie i świat inaczej, ma inne marzenia, inne oczekiwania. Bator pisząc o nich przeplata język literacki językiem kolokwializmami jakże często obecnymi i w naszym życiu. Braki w wykształceniu nadrabiają sumienną nauką na uniwersytecie życia. Jadzia, która dominuje w „Piaskowej Górze” to postać smutna, bezradna, bezwolna wręcz, żyjąca perypetiami niewolnicy Isaury, negująca wszelkie „fiksum-dyrdum”. Otacza ją aura niespełnionych marzeń, żadnych tam wymyślnych, ot: pragnęła wyjść za lekarza, potem chciała wydać córkę za mąż; Stefanowi Chmurze daleko było do ideału, a Dominika – niepokorna i niesforna ani myślała o małżeństwie.
„Piaskowa Góra” to spojrzenie na losy powojennej Polski. Do mieszkańców Babela docierają tylko echa polityki, ich codzienność to podupadające z czasem kopalnie, handel z Niemcami, alkoholizm i wieczne swary. Opowieści splątane w jedną monstrualną gawędę o polskości znajomej, przeszłości mniej lub bardziej bliskiej wspomnieniom pokolenia Dominiki. I chociaż Joanna Bator chwilami wydaje się nie panować nad swą najmłodszą bohaterką, postarza ją czyniąc tym samym własne alter ego, to pomyłki te są do wybaczenia, bowiem sama treść powieści jest wciągająca, jakby spomiędzy wersów i losów bohaterek przebijała magia codziennego życia.
Wspaniała, choć chwilami zbyt ponura i przygniatająca jest lektura „Piaskowej Góry”, prawdziwa jednakże do bólu, przypominająca łyk mocnej wódki, po której czuje się oszołomienie i lekki zawrót głowy.
Szczerze polecam!!!
Moja ocena: 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz