Mons Kallentoft, Wodne
anioły, Rebis, Poznań 2013, 432 s.
Pewnego sierpniowego dnia w jednej z bogatszych dzielnic
Linköpingu znaleziono zwłoki małżonków. Ich pięcioletnia adoptowana córka Ella
zaginęła. Grupa dochodzeniowo-śledcza z komisarz Malin Fors na czele rozpoczyna
intensywne poszukiwania. Kto miał powód, aby zamordować dwoje młodych,
zamożnych ludzi? Co się stało z dzieckiem? Wielowątkowe śledztwo odkrywa przed
policjantami mroczną stronę ludzkiej natury, a granica między żywymi i
zmarłymi, między dobrem a złem coraz bardziej się zaciera.
Mija właśnie miesiąc od
wydania trzeciej powieści Kallentofta z motywami żywiołów w tytułach. Jak
zwykle u mnie zaś koszmarne opóźnienie (PKP to przy mojej regularności wpisów
to wzór punktualności), więc słów kilka o części pierwszej części – „Wodnych
aniołach”.
Tym razem wszechobecna jest
woda: deszcz, łzy, rzeka... Wszystko płynie, pogrążone jest w smutku i
melancholii. Ustabilizowana w „Piątej porze roku” sytuacja Malin Fors, jak to w
życiu bywa, znowu się komplikuje. Kallentoft poświęca życiu osobistemu
policjantki prawie tyle samo czasu, co kwestiom związanym z morderstwem i
poszukiwaniami zaginionego dziecka. Krótkie zdania, jednozdaniowe akapity z
jednej strony sprawiają, że powieść czyta się szybko, ale z drugiej – nadmiar szkodzi
i chwilami irytuje. Brak ciągłości wydaje się oddawać stan ducha Malin Fors,
stanowi też o specyfice narracji prowadzonej przez pisarza, ale nie zmienia to
faktu, że wpływało to na mnie deprymująco.
Kallentoft w każdej swojej
książce ukazuje inny problem nurtujący społeczeństwo szwedzkie, a w szerszym
kontekście – chyba również – świat zachodni. Tym razem skupia się na adopcjach
dzieci z Trzeciego Świata. I chociaż niby najważniejsze jest dobro dziecka, to
okazuje się, że pomoc przy adopcji jest przede wszystkim pretekstem do szwindlu
i zrobienia dużej kasy. Pieniądze z powodzeniem wypierają moralność, gubią się potrzeby
najmłodszych i najbiedniejszych.
Dobra powieść kryminalno-obyczajowa.
Ale narracja jednak irytuje.
Ileż tak można pisać?
Ileż słuchać głosów: Znajdź
nas/mnie?
Panie Kallentoft? Może czas
dorzucić trochę ciągłości...
Do tekstu?
I właśnie dlatego, że Kallentoft
ma styl jaki ma, moja ocena jest jaka jest: 4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz