środa, 1 grudnia 2010

Carlos Ruiz Zafón „Marina”

W. „Marinie” ewidentnie widać jak wprawiał się Zafón w pisanie. Jak sam uprzedza, tę powieść trudno zakwalifikować. Bohaterem jest piętnastolatek, ale lepiej by młodzież żyła w swym dziewiczym stanie błogości i spokoju. Moim skromnym zdaniem „Marina” to powieść o miłości. Jednocześnie jest to powieść stricte gotycka. Mamy „smród padliny”, „powiew śmierci” i niesamowitą historię. W odróżnieniu od późniejszych powieści Zafóna, brak tutaj głębokiego zagłębiania się w myśli bohatera. Nie ma majaków, ani też tajemnic spowijających głównego bohatera. Owszem. On sam wikła się w losy innych ludzi, ale jednocześnie opisuje to językiem prostym i jasnym, Piętnastolatka właśnie. A jednak…
Powieść czyta się świetnie. Wraz z bohaterem poznajemy tajemne miejsca starej Barcelony, dziś już nie istniejącej, kroczymy po zapomnianym cmentarzu na Sarriá i leżącej nieopodal posesji. Ktoś, kto ukochał swe miasto i zna jego przeszłość najprędzej zrozumie opowieść bohatera Òskara Diai. Wydaje się, że ten młodzieniec to alter ego samego Zafóna lubującego się w błądzeniu po najbardziej zapomnianych ulicach miasta. Domy popadające w ruinę, pałacyki będące niegdyś świadkami najwspanialszych przyjęć aż kuszą, aby uczynić je bohaterami powieści. I tak jest w „Marinie”, gdzie owszem, aż roi się od opisów ludzkich losów, ale nadal wydaje się, że gdyby nie kamienie stanowiące pewne fundamenty, żadna powieść by nie powstała. Odnosząc się i do innych powieści Zafóna, widzimy, że pisarz jest zafascynowany przede wszystkim miastem. I ono staje się kanwą snutej opowieści. Cokolwiek by pisał, czy mówił, Zafón zakochany jest w mieście, a ludzie są tylko dodatkiem, millefleurs, ozdobnikiem. Książka nie ma w sobie nic z nudy i ziewania „Gry Anioła”, jej konstrukcja jest prosta i rozwinięcie to znajdujemy w późniejszych powieściach pisarza. Życzyłabym młodym ludziom tyle wyobraźni, ile chowa się w tym rubasznym (sądząc po zdjęciach) Hiszpanie.
„Marina” jest książką bardzo dobrą, jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że powstałą przed najsłynniejszą książką, czyli „Cieniem wiatru”. O tym jednak polski wydawca nie pisze, bo jeszcze nakład źle by się sprzedał?
Moja ocena: 4.5

* * *
Ruiz Zafón Carlos; Marina
Zawsze sądziłem, że stare dworce były nielicznymi magicznymi miejscami, jakie pozostały jeszcze na świecie. Unosiły się jeszcze na nich wspomnienia dawnych pożegnań, rozstań, początków dalekich podróży, z których nie było już powrotu. Jeśli kiedyś się zgubię, niech mnie szukają na dworcu, pomyślałem.

Ruiz Zafón Carlos; Marina;
Czasami to co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni.

Ruiz Zafón Carlos; Marina;
Znikają tylko ci, którzy mają dokąd wrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz