czwartek, 12 września 2013

Mineko Iwasaki „Gejsza z Gion”

Mineko Iwasaki, Gejsza z Gion, Albatros A. Kuryłowicz, Warszawa 2006, 320 s.

Autobiografia najsłynniejszej japońskiej gejszy, Mineko Iwasaki, odsłaniająca owiane tajemnicą kulisy działalności legendarnej dzielnicy rozrywki Gion Kobu w Kioto. Do świata gejsz wkroczyła jako mała dziewczynka, rozpoczynając naukę praktykowanych od setek lat zwyczajów, języka, tańca i muzyki. Szczyt kariery Mineko przypadł na lata 70. Mając 29 lat, wyszła za mąż i przestała czynnie uprawiać zawód. Przez karty książki przewija się galeria sławnych ludzi odwiedzających Gion, jak Elia Kazan, Henry Kissinger, Also Gucci i następcy europejskich tronów.

Pamiętacie „Wyznania gejszy” Arthura Goldena? Śmiem twierdzić, że znalazłam coś lepszego. Oczywiście, jeśli ktoś lubi romanse i temat potraktowany nieco powierzchownie, może pozostać przy Goldenie. Zainteresowanych tematem odsyłam natomiast do autobiografii Mineko Iwasaki.
Japonka opisuje swoje życie z powściągliwością, nie epatuje plotkami i sensacjami rodem z tabloidów. Pisze przede wszystkim o swoich obowiązkach i o ciężkiej pracy, jaka była jej udziałem od piątego roku życia. Od początku była szykowana na spadkobierczynię rodu Iwasaki, czyli po zakończeniu kariery gejszy miała zajmować się kształceniem młodych dziewczyn.
Mineko Iwasaki przyznaje, że czasami ciężko było jej pełnić swoje obowiązki i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Przy wadze czterdziestu pięciu kilogramów nosiła kimono i ozdoby ważące około dwudziestu kilogramów. Jako piętnastolatka wstawała o szóstej rano, kładła się zaś dopiero około trzeciej w nocy. Praca była dla niej wszystkim, rozkład zajęć miała wypełniony na osiemnaście miesięcy naprzód, klienci musieli potwierdzać swe rezerwacje na miesiąc przed spotkaniem. W ciągu pierwszych pięciu lat jako maiko (dorastająca gejsza) Japonka pracowała bez wytchnienia, siedem dni w tygodniu. Zdarzało się, że była tak zmęczona, że spała z otwartymi oczami, na stojąco.
W czasie debiutanckiego spotkania poznała Elię Kazana (dla zbyt młodych by wiedzieć: Kazan był amerykańskim pisarzem i reżyserem. Jeden z jego najsławniejszych filmów to „Na wschód od Edenu” z Jamesem Deanem.) – uznała to za dobrą wróżbę. O innych osobistościach wspomina mimochodem. Ciekawie opisuje wizytę królowej brytyjskiej i jej męża. Japońska uprzejmość bywa czasami złośliwa.
Iwasaki chowana była pod kloszem, skupiona na pracy i zamknięta w sterylnym światku, po zakończeniu kariery gejszy uczyła się poznawać życie zwykłej śmiertelniczki. Taniec na zawsze został jej namiętnością.
Zaskakujące ale jakże japońskie jest przy tym wyznanie Iwasaki, że nigdy nie lubiła ludzi i przebywania z nimi. Wolała świat tańca. A jednak potrafiła być na tyle przekonująca, że stała się najbardziej pożądaną osobą do towarzystwa. Smutna trochę jest ta gra pozorów skryta za wielkowiekową tradycją.
Moja ocena: 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz