Meg Gardiner, Klub Tajemnic, Albatros A.
Kuryłowicz, Warszawa 2010, 416 s.

Każdy ma tajemnice, ale ilu z nas chowa w szafie naprawdę okropne
szkielety, sekrety tak ohydne, że zniesmaczyłyby i skompromitowały nas
jako ludzi, a otoczenie odwróciłoby się od nas z odrazą? Tytuł sugeruje
opowieść o tajemnicach, a te wszak mogą być niewinne, wstydliwe
zaledwie, czy wręcz romantyczne. Polski wydawca się nie popisał, bo w
oryginale jest Klub Brudnych Sekretów i o takowe chodzi.
Początek powieści jest obiecujący: trzęsienie ziemi, dziwne wyzwanie. Potem samobójcza jazda samochodem i samozagłada. Wkracza do akcji doktor Beckett, która jako psycholog nieboszczyków ma wyrokować czy denat postanowił sam rozstać się ze światem, czy też ktoś mu pomógł. Trzeba przyznać, że Gardiner pomysły ma ciekawe. Im dalej w treść jednak, tym gorzej. W pewnej chwili Klub Brudnych Sekretów zaczyna przerastać autorkę i nie potrafi podać naprawdę wymyślnych, wstydliwych tajemnic. Akcja gmatwa się, plącze, co kilkanaście rozdziałów cofamy się w czasie, żeby poznać przesłodzony, wyidealizowany związek doktor Beckett, mnożą się nieścisłości.
„Klub Tajemnic” nie zapada głęboko w pamięć. Ale jako powieść do poduszki, do podróży – jest idealna. Raczej nie uśpi czytającego czy nie znudzi podróżnika. Gardiner napisała w sumie trzy powieści, gdzie główną bohaterką jest Jo Beckett, czwarta jest w przygotowaniu. Można mieć tylko nadzieję, że Albatros wyda kiedyś kolejne książki, aby można było dokonać porównania czy pisarstwo Gardiner naprawdę się rozwija, czy też pochwała Stephena Kinga na okładce książki pozostaje tylko pustym zdaniem.
Początek powieści jest obiecujący: trzęsienie ziemi, dziwne wyzwanie. Potem samobójcza jazda samochodem i samozagłada. Wkracza do akcji doktor Beckett, która jako psycholog nieboszczyków ma wyrokować czy denat postanowił sam rozstać się ze światem, czy też ktoś mu pomógł. Trzeba przyznać, że Gardiner pomysły ma ciekawe. Im dalej w treść jednak, tym gorzej. W pewnej chwili Klub Brudnych Sekretów zaczyna przerastać autorkę i nie potrafi podać naprawdę wymyślnych, wstydliwych tajemnic. Akcja gmatwa się, plącze, co kilkanaście rozdziałów cofamy się w czasie, żeby poznać przesłodzony, wyidealizowany związek doktor Beckett, mnożą się nieścisłości.
„Klub Tajemnic” nie zapada głęboko w pamięć. Ale jako powieść do poduszki, do podróży – jest idealna. Raczej nie uśpi czytającego czy nie znudzi podróżnika. Gardiner napisała w sumie trzy powieści, gdzie główną bohaterką jest Jo Beckett, czwarta jest w przygotowaniu. Można mieć tylko nadzieję, że Albatros wyda kiedyś kolejne książki, aby można było dokonać porównania czy pisarstwo Gardiner naprawdę się rozwija, czy też pochwała Stephena Kinga na okładce książki pozostaje tylko pustym zdaniem.
Moja ocena: 3.5
Raczej nie wyda, sam kupiłem książkę na wyprzedaży, co jasno daje do zrozumienia, że nie sprzedała się w zbyt dużym nakładzie ;-) I ja dałem się złapać na haczyk zarzucony przez Stephena Kinga. Wrażenia? Niemal w stu procentach pokrywające się z Twoimi. Minął niespełna rok, a ja już niemal nic z tej opowieści nie pamiętam ;-)
OdpowiedzUsuńLubię przeczytać co najmniej dwie książki nim wydam definitywny osąd o autorze, ale z drugiej strony - tyle książek jest i bez Gardiner ;). A poza tym o wiele bardziej lubię Lisę Gardner.
Usuń