czwartek, 10 lipca 2014

Carola Dunn „Ślepy tor fortuny”

Carola Dunn, Ślepy tor fortuny, Edipresse, Warszawa 2013, 281 s.

Daisy jest ostatnio w romantycznym nastroju, dlatego w czasie podróży do Edynburga zatapia się w marzeniach o inspektorze Fletcherze. Sielankowy nastrój pryska jednak jak bańka mydlana, gdy okazuje się, że córka Fletchera, mała Belinda, ucieka z domu i jedzie tym samym pociągiem, co Daisy! Kłopot w tym, że panna Dalrymple musi zająć się nie tylko nią, ale i skłóconą szkocką rodziną, zmierzającą do Edynburga z misją pożegnania konającego nestora rodu. Zanim pociąg dotrze do celu, jeden z McGowanów, główny spadkobierca rodowej fortuny, zostaje znaleziony martwy. Wszystko wskazuje na zabójstwo z zimną krwią. Daisy, z nieletnią podopieczną u boku, jest zdeterminowana, by wykryć mordercę.

Również kupiona za złotówkę, tom czwarty serii.
Początek jest obiecujący, przede wszystkim dlatego że wszystko dzieje się w zamkniętym kręgu podejrzanych, w pociągu zmierzającym do Edynburga, sławnym Latającym Szkocie. Pazerna rodzina, wzajemne animozje, oskarżenia i przekonanie, że pieniądze należą się właśnie tej a nie innej części rodziny to próba skondensowanego acz chwilami nazbyt powierzchownego przedstawienia wszystkich zainteresowanych.
Istotną rolę odgrywa w „Ślepym torze fortuny” córka inspektora Fletchera, która poznaje głównego spadkobiercę fortuny, a potem znajduje go martwego. Belinda jest jednocześnie słabym ogniwem kryminału, bowiem gdyby nie jej wahanie i strach, cała akcja trwałaby o wiele krócej. Tym razem Carola Dunn bawi się w skojarzenia i być może jest to wina „nieprzekładalności” pewnych wyrazów, a może chwilami wnioskowanie jest dość naciągane, ale rozumowanie panny Daisy Darlymple nie przekonuje i trąci z góry ustalonym schematem.
Pośrednim pretendentem do fortuny McGowanów jest młody hinduski lekarz i Carola Dunn wije się i tak dobiera słowa, aby nie popadając w rasizm, odnotować jednocześnie postrzeganie mieszkańców kolonii przez Brytyjczyków. Wychodzi z tego poprawna politycznie papka nijak nie odzwierciedlająca historycznej rzeczywistości.
Odrzucając jednak kryteria wiarygodności i skupiając się na rozrywce, można przeczytać „Ślepy tor fortuny”, samemu zabawić się w skojarzenia i wytypować mordercę zanim jego osobę ujawni autorka.
Moja ocena: 3.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz