środa, 23 lipca 2014

Cathy Glass „Skrzywdzona”

Cathy Glass, Skrzywdzona, Hachette Polska, Warszawa 2009, 340 s.

Mała Jodie jest pełnym agresji dzieckiem, niechcianym i przekazywanym do kolejnych rodzin zastępczych. Jej ostatnią nadzieją jest Cathy Glass, pracownica opieki społecznej. Kobieta, poznając dziewczynkę, powoli odkrywa wstrząsającą historię dziecka skrzywdzonego przez swych najbliższych. Prawdziwa i bardzo trudna historia, po której nie pozostaje się obojętnym.

Na okładce książki widnieje smutna buzia ślicznego dziecka. W Jodie Brown, która trafiła do Cathy Glass w wieku niespełna ośmiu lat nie było nic ślicznego. Dziewczynka miała sporą nadwagę, agresją mogłaby obdzielić tuzin innych dzieci, była opóźniona a jedną z form jej protestu było załatwianie się pod siebie. Chociaż pochodziła z rodziny podwyższonego ryzyka, zabrano ją od rodziców dopiero wówczas, gdy w poczuciu bezsilności i buntu podpaliła psa. Nim trafiła do Cathy Glass, Jodie przebywała u czterech rodzin zastępczych. Krótko, bo nikt nie potrafił dać sobie rady z jej agresją i wypróżnianiem się na złość innym. Kupowano jej wszystko, czego chciała i karmiono ją śmieciowym jedzeniem, aby tylko zamilkła. Nikt nie wnikał skąd wzięło się takie zachowanie ani zastępczy opiekunowie, ani opiekunka społeczna Eileen, która chyba pomyliła zawody, bo jej postępowanie było dalekie od profesjonalizmu, Jodie nie odwiedzała, nie interesowała się jej potrzebami i problemami.
Cathy Glass przyznała, że sama była bliska poddania się i tylko świadomość, że liczono na nią i była przysłowiową ostatnią deską ratunku, powstrzymała ją od odesłania dziecka. Szybko okazało się, że ataki złości i nadwaga to skutki strasznej przeszłości dziewczynki „przeoczonej” przez opiekę społeczną. Rodzice Jodie notowani byli jako alkoholicy i narkomani, ale nikt nie wiedział jak bardzo są zwyrodniali.
Czytając „Skrzywdzoną” czułam złość, gniew i mdłości. Nie była to pierwsza drastyczna opowieść z jaką miałam do czynienia, a jednak poruszyła mnie tak, jakbym nigdy wcześniej nie słyszała o złu. Czytając fragmenty, kiedy Jodie „odsłaniała” się przed Cathy Glass, kiedy opowiadała o strasznym wykorzystaniu ze strony ojca, matki, potem „ciotek” i „dziadków” sądząc, iż molestowanie seksualne jest czymś zwyczajnym acz bolesnym, czułam wściekłość, słowa dziecka przyprawiały o wymioty ze wstrętu i niedowierzania. Gwałcona przez ojca od czasu, gdy skończyła osiemnaście miesięcy, Jodie nie miała oparcia w matce, która również „eksperymentowała” na niej. Podobnie działo się z „gośćmi”, którym udostępniano Jodie, a właściwie jej ciałko. Nie znała innego życia, tylko ból, poniżenie i krzyk. Zatrzymała się umysłowo na etapie czterolatka, nie chciała mieć kontaktu ze światem, który ją krzywdził. Kiedy zaś zaczęła o tym mówić, nie doszło do nieoczekiwanego ozdrowienia, stan dziewczynki zaczął pogarszać się jeszcze bardziej, umysł przeładowany koszmarnymi wspomnieniami uciekł w zaburzenia dysocjacyjne tożsamości. Chwilami „przejmował” ją dorosły mężczyzna, czasami czteroletnia dziewczynka. Nocne koszmary stały się regułą.
Opowieść o Jodie nie ma happy endu. Chociaż udało się skazać jej ojca, matkę uniewinniono, a krzywda wyrządzona przez te potwory nazywane rodzicami, stała się nieodwracalna. Jodie trafiła do ośrodka, w którym co prawda zajęto się nią troskliwie, ale największa troska spóźniona o sześć lat nie przyniesie cudownego ozdrowienia. Jodie została zniszczona i za to jej rodzice nie odpowiedzieli. Nie ponieśli kary za uczynienie z córki seksualnej zabawki, za doprowadzenie jej do stanu, kiedy nie potrafiła być normalnym dzieckiem umiejącym kontaktować się z dorosłymi i wchodzącym w interakcje z rówieśnikami. Jej osobowość i co za tym idzie – życie, zostały zniszczone nieodwracalnie.
„Skrzywdzona” jest lekturą trudną, nieprzyjemną i przygnębiającą. Cathy Glass ukazała wszystkie wady i niedociągnięcia brytyjskiej opieki społecznej, ignorancji pracowników, której ofiarą padła żywa istota. Glass opisała jeden, znany jej przypadek, ale portretując takie osoby jak Eileen dała do zrozumienia, że nie ma szans na poprawę losu innych dzieci, dopóki nie będzie w instytucjach socjalnych więcej empatii i zrozumienia, a mniej brania ciągłych urlopów i zbierania metrów akt bez ich czytania.
Ważna, potrzebna książka. Glass zdając relację z miesięcy, które Jodie spędziła z nią i jej rodziną, ukazuje przy okazji, jak należy kochać mądrze i postępować odpowiedzialnie.
Moja ocena: 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz