środa, 16 lipca 2014

Laurence Rees „Kaci i ofiary”

Laurence Rees, Kaci i ofiary. Okrucieństwa II wojny światowej i ich sprawcy, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008, 208 s.

„Kaci i ofiary” to wstrząsające portrety zbrodniarzy i bohaterów ludzi, którzy w sposób szczególny zapisali się na kartach historii II wojny światowej. Laurence Rees przeprowadził setki wywiadów ze sprawcami najstraszniejszych wojennych okrucieństw i zbrodni, a także z ich ofiarami oraz tymi, których heroiczna postawa ocaliła ludzkie istnienia. Przedstawia trzydzieści pięć najbardziej niezwykłych postaci.

Gdyby nie rozdziały poświęcone Amerykanom i Japończykom biorącym udział w II wojnie światowej, „Kaci i ofiary” stanowiliby doskonały suplement wcześniejszej książki Reesa: „Auschwitz. Naziści i «ostateczne rozwiązanie»”. Jest tak między innymi dlatego że pojawiają się w „Katach i ofiarach” osoby już znane, takie jak Oskar Groening, Samuel Willenberg czy Lucille Eichengreen. Tym razem Rees skupił się na jednym zagadnieniu: możliwościach masowego zabijania i upokarzania cywilów nie spotykanych na taką skalę przed II wojną światową. Nie ma w „Katach i ofiarach” historii politycznej, jest za to trzydzieści pięć opowieści ludzi, którzy stali po obu stronach konfliktu i albo brali mniej lub bardziej czynny udział w zabijaniu, albo widzieli śmierć lub cierpienie najbliższych nie mogąc nic na to poradzić.
Historycy opisując dramat Holocaustu tak katów, jak i ofiary pozostawiają najczęściej anonimowymi, sprowadzając je do liczb lub uogólnień. Rees natomiast przedstawia swoich rozmówców z imienia i nazwiska, cytuje ich wypowiedzi dodając od siebie okoliczności przeprowadzania wywiadu, otoczenie i nastawienie przepytywanego do wydarzeń z początku lat czterdziestych z perspektywy czasu.
Ludzie uczestniczący w masowym zabijaniu czy to po stronie reżimów, czy po stronie aliantów nawet po latach nie czują wyrzutów sumienia z powodu tego, że zabijali lub byli świadkami zabijania. Pilot amerykańskiego myśliwca Paul Montgomery uczestniczył w zrzucaniu bomb zapalających na japońskie miasta. Kobiety i dzieci płonęły żywcem, przez Osakę, Tokio i Nagoi przechodziły fale ognia. Montgomery „przyznał, że tam w dole, w ognistej nawałnicy, «musiały być kobiety i dzieci», ale «toczyła się wojna, a ja dostałem taki rozkaz»”. Oskar Groening (esesman zajmujący się w Oświęcimiu liczeniem pieniędzy odebranych ludziom przed wysłaniem ich do komór gazowych) z kolei, „kiedy zapytano go, dlaczego naziści uważali za usprawiedliwione zamordowanie ponad 200 000 dzieci w Auschwitz, potrafił wyjaśnić spokojnie: «Dzieci nie są w tym momencie wrogiem - powiedział. - Wrogiem jest krew, która płynie w ich żyłach - groźba, że wyrosną na Żydów, którzy mogliby się stać niebezpieczni. I dlatego dzieci też były eliminowane».” Wiedząc jaka była cena Lebensraumu Führera, surrealistyczne wydają się wypowiedzi Karla Boehma Tettelbacha o Hitlerze, jako „czarującym gospodarzu” i człowieku „przyjacielskim” i „normalnym” czy słowa Kristiny Söderbaum, gwiazdy filmowej Trzeciej Rzeszy: „Szczerze mówiąc po wojnie próbowałam czytać o tych wszystkich strasznych rzeczach, które Hitler zrobił. Ale to takie trudne, widzi pan, bo on miał takie cudowne niebieskie oczy. A poza tym zawsze był dla mnie bardzo miły.”
Jak te słowa mają się do obozów zagłady? Jak mają się do wspomnień Tomasza Blatta, który został wraz z rodziną wywieziony do Sobiboru i cudem uniknął śmierci? Chciał żyć, przeżyć za wszelką cenę, nawet jeśli w odruchu obronnym musiał wykształcić w sobie znieczulenie na wszystko, łącznie z tym, że widział, jak matka, ojciec i młodszy brat zostają zabrani do komór gazowych. Lucille Eichengreen, która rozmawiała z Laurence’em Reesem w Krakowie, dokąd przyjechała z wizytą, opowiadała o swoim pobycie w łódzkim getcie. Została tam wysłana wraz z matką i młodszą siostrą transportem z Hamburga. Miała szesnaście lat. Była świadkiem tego, jak przywódca getta Chaim Rumkowski wykorzystywał swe stanowisko nie w celu pomocy innym, ale aby dogodzić swoim chuciom i kaprysom. Przeżycie za wszelką cenę to jedno, lecz deprawacja i zepsucie nijak mają się do solidarności narodowej.
Co istotne, bardzo pomocny przy zduszaniu jakichkolwiek wyrzutów sumienia był rasizm stosowany przez propagandę. Dla Niemców Żydzi byli „podludźmi”, Rosjanie, Polacy i inni Słowianie niewiele lepsi, dla Japończyków Chińczycy byli „gorsi od psów”, Amerykanom tłumaczono, że Japończycy to „skośnookie małpy”. Wszyscy oni wydawali się przekonani, że zabijają istoty gorsze; inaczej, mniej intensywnie odczuwające ból, radość, życie?
O Holokauście napisano wiele, istotne są zatem u Reesa te fragmenty, które ukazują konflikt na innej szerokości geograficznej. Kultura i mentalność Japończyków wydają się zupełnie obce nam, Europejczykom. Zapoznając się z opowieściami mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni, targały mną różne emocje, poczynając od mdłości (przeżycia wojenne Kena Yuasy i eksperymenty medyczne na Chińczykach), poprzez zdumienie (Hiroo Onoda i odmowa kapitulacji niemalże do połowy lat siedemdziesiątych XX wieku) czy współczucie (Kenichiro Oonuki, który zmuszony do wzięcia udziału w misji kamikadze przeżył, bowiem został zmuszony do lądowania). Już sam styl ćwiczenia żołnierzy japońskich wprawiłby w osłupienie większość oficerów wojsk europejskich. Upokarzanie i degradowanie człowieka będące na porządku dziennym w Armii Cesarskiej sprawiało, że jakiekolwiek ludzkie odruchy zanikały w szeregowych żołnierzach, a cała złość i skumulowana nienawiść znajdowały ujście w walkach z wrogiem i gnębieniu słabszych.
„Kaci i ofiary” to opowieści o cierpieniu, gwałtach, braku lojalności, odczłowieczeniu i ludzkiej nikczemności. Rosjanie zabijający uciekających rodaków, żołnierze zabijający dzieci i gwałcący kobiety, Japończycy uczący się używania bagnetów na żywych tarczach, molestowanie seksualne, głupota i naiwność ludzi, którzy okres wojenny spędzili w bezpiecznym miejscu, rytualny kanibalizm, zdrada Brytyjczyków... Rees ukazuje, jak mroczną istotą jest człowiek i jak nisko może upaść postawiony w ekstremalnej sytuacji. Nic zatem dziwnego, że autor nie stara się dokonać analizy podsumowującej to, czego musiał wysłuchać. Zamiast tego kończy swą książkę pytaniami:

„Problem z dzisiejszym życiem polega na tym - powiedział mi jeden z byłych nazistów - że ludzie, którzy nigdy nie zostali wystawieni na próbę, chodzą i wygłaszają sądy o ludziach, którzy zostali wystawieni na próbę”. A chociaż ta opinia nie powstrzymała mnie przed potępieniem działań tego człowieka podczas wojny, jego słowa kazały mi się poważnie zastanowić przed postawieniem pytania: „Co ja bym zrobił?”
W końcu każdy z nas musi sam zdecydować, jak zmieniające się okoliczności mogą wpłynąć na nasze postępowanie. Może straszliwe przeciwności losu wydobyły z nas najlepsze cechy, a może ujawniłyby najgorsze. Jak myślicie? Co wy byście zrobili?.1

Ja nie wiem. I nade wszystko pragnę, aby nie znaleźć się w takiej sytuacji. A książkę Reesa oczywiście polecam.
Moja ocena: 6

1 L. Rees, Kaci i ofiary. Okrucieństwa II wojny światowej i ich sprawcy, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008, s. 186.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz