czwartek, 22 października 2015

Liao Yiwu „Prowadzący umarłych”

Yiwu Liao, Prowadzący umarłych. Opowieści prawdziwe. Chiny z perspektywy nizin społecznych, Czarne, Wołowiec 2011, 376 s.

„Prowadzący umarłych” to zbiór ponad trzydziestu wywiadów z przedstawicielami najniższych warstw chińskiego społeczeństwa, którzy wykonują niełatwe, często zaskakujące zawody, pełnią tradycyjne funkcje społeczne lub żyją na marginesie, zmiażdżeni przez koleje historii, lecz mimo trudnych warunków zachowują poczucie godności i wartości swej pracy. Wśród rozmówców Yiwu Liao są m. in.: zawodowy żałobnik, handlarz ludźmi, kierownik szaletu publicznego, mistrz feng shui, trędowaty, lunatyk czy śpiewak uliczny. Zadając trudne pytania z szacunkiem i dociekliwością, Yiwu Liao uzyskuje szczere, chwilami zabawne, ale dużo częściej poważne odpowiedzi, które mówią nam równie wiele o osobistych pragnieniach i słabościach prostych Chińczyków, ile o kulturowym bogactwie, wielosetletniej tradycji i skomplikowanej historii najnowszej tego kraju.

Podtytuł wywiadów zebranych przez Yiwu Liao jest mylący. Większość rozmówców chińskiego reportera (muzyka i poety również) znalazła się na samym dole drabiny społecznej za sprawą polityki Mao i jego nietrafionych pomysłów na nowe Chiny. Mieli przed sobą perspektywy, które legły w gruzach wraz z urzeczywistnianiem wizji Wielkiego Sternika. Zamiast wieść w miarę normalne życie, znaleźli się w piekle. Krąg pierwszy nosi nazwę „Wielkiego skoku naprzód” (lata 1958-1962), krąg drugi to „Wielka proletariacka rewolucja kulturalna” (lata 1966-1974, oficjalnie zakończona w 1969). Opowiadają ci, którzy przeżyli horror tamtych lat i chociaż Liao pisze o chińskich nizinach społecznych, świadectwem są słowa urzędnika, nauczyciela, opata, kompozytora, czyli ludzi mniej lub lepiej wykształconych, dla których owo wykształcenie stało się właśnie przekleństwem. Wywiady Liao to opowieści o szaleństwie władzy i szaleństwie młodych, którzy władzy uwierzyli, opowieści o wielkim głodzie i kanibalizmie, opowieści o zmarłych i prowadzeniu ich w rodzinne strony, opowieści o prawdziwym feng shui, a nie odmianie znanej z kolorowych czasopism dla kobiet czy wreszcie opowieści o straconych nadziejach i życiu pod dyktando partii.

„Za każdym razem, kiedy jakiś profesor zmarł przy czyszczeniu szaletu, ludzie uważali to za tragedię. A ja się urodziłem, żeby czyścić szalety. To, że ja miałem smutne życie, nikogo nie obchodzi. Myślę, że Konfucjusz miał rację, kiedy mówił: «Wszelkie zatrudnienie jest poniżające. Tylko nauka z książek wywyższa.»”1

„Mo Erwa krzyczał, a cała jego rodzina klęczała pod salą przesłuchań i błagała o litość dla niego. Jak twierdził Mo Erwa, nie mieli co dawać jeść ich trzyletniej córce. Z niedożywienia wcale nie rosła. Więc ją zabili. Naczelnik przerwał mu: «Wiesz, że zabicie i zjedzenie dziecka to poważne przestępstwo?» Mo Erwa odpowiedział mu na to: «Tak czy owak umarłaby z głodu. Lepiej było ją poświęcić, żeby przeżyła reszta rodziny. Mamy nadzieję, że w następnym życiu wcieli się w coś innego niż człowiek. Los człowieka jest strasznie ciężki.».”2

Rozmowy z ludźmi, którzy raczej nie mieliby sposobności, aby podzielić się swoją historią, to istotna część „Prowadzącego umarłych”. Tymczasem, okazuje się, że trędowaty czy kierownik szaletu publicznego również mają coś do powiedzenia, coś, czego nie znajdzie się w żadnych oficjalnych książkach o historii Chin. Liao ukazuje ciemną, wręcz ponurą stronę swojej ojczyzny, gdzie przymiotnik „prymitywny” odnosi się zarówno do sposobu życia na zapadłej wsi, jak i sposobu Mao na zrobienie z Chin światowej potęgi przemysłowej.

„Przewodniczącemu Mao udało się szeroko rozpropagować rewolucję. Szybko dotarła też i do nas. Początkowo miałem uczyć w szkole chińskiego i matematyki. Potem wolno nam było uczyć tylko Czerwonej Książeczki Przewodniczącego Mao. Słowa Przewodniczącego traktowane były jak słowa Boga. Musieliśmy odczytywać je trzy razy dziennie i sprawdzać, jak nasze zachowanie ma się do jego nauk. Niestety, same cytaty z Przewodniczącego Mao nie sprawiły, że uczniowie nauczyli się rozwiązywać zadania z matematyki, chemii czy fizyki. Ale nikt nie ważył się tego stanu rzeczy komentować.”3

„Ale wtedy cały kraj był jak jedno wielkie więzienie. Partia kontrolowała każdy aspekt życia - jedzenie, picie, sikanie, sranie, narodziny, małżeństwo i śmierć.”4

Nie jest to lektura łatwa ani przyjemna. Udało mi się przeczytać sporo opracowań i reportaży o różnych formach totalitaryzmu czy to niemieckiego, czy też radzieckiego. A jednak wciąż zaskakuje mnie pomysłowość człowieka w czynieniu zła, szkodzenia innym w imię pozornie godnych idei.
Moja ocena: 5.5

1. Zhou Minggui, kierownik szaletu publicznego, [w:] Y. Liao, Prowadzący umarłych, Czarne, Wołowiec 2011, s. 48.
2. Zheng Dajun, emerytowany urzędnik państwowy, [w:] Y. Liao, op. cit., s. 155-156.
3. Huang Zhiyaun, wiejski nauczyciel, [w:] Y. Liao, op. cit., s. 193.
4. Bezimienny Zhang, ślepy grajek na erhu, [w:] Y. Liao, op. cit., s. 321.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz