Martha Grimes, Przystań Nieszczęsnych Dusz, W.A.B., Warszawa
2013, 237 s.

„Pod Huncwotem” przeczytałam z dużą przyjemnością. „Pod
Przechytrzonym Lisem” z przyjemnością mniejszą. Natomiast lektura „Przystani
Nieszczęsnych Duch” to już żadna przyjemność.
Dzieje się w powieści sporo, acz niewiele ma to wspólnego ze
zbrodniami. Grimes skupiła się na rozterkach duchowych inspektora Macalviego i
postaci kolejnego dziecka, któremu może grozić niebezpieczeństwo:
dziesięcioletniej arystokratki zamieszkującej posiadłość wśród wrzosowisk, nad
wiek rezolutnej, inteligentnej i oczywiście niemożebnie rozpuszczonej. Nikną gdzieś
w tym poczynania Jury’ego i jego przyjaciela Planta, niknie samo dochodzenie. A
im bliżej końca, robi się bardziej chaotycznie i pobieżnie. Najsłabsza powieść z cyklu o Richardzie Jurym, jaką do tej pory przeczytałam. Szkoda.
Moja ocena: 2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz