Michel
Faber, Bliźnięta Fahrenheit, W.A.B., Warszawa 2007, 382 s.

Całkiem udany zbiór różnorodnych opowiadań. Michel Faber
puszcza wodze wyobraźni i zaprasza czytelnika w podróż przez kontynenty i style
literackie. To, co łączy wszystkie tytuły ze zbioru „Bliźnięta Fahrenheit” to
dbałość o wyraziste przedstawienie bohaterów, skupienie się na ich problemach,
niemożności poradzenia sobie z własnym jestestwem, przygniecionych przeszłością
i teraźniejszością. Bohaterowie zaś dopracowani są niemalże do perfekcji, ich
czyny i myśli, ich charaktery tworzą wielobarwną mozaikę, zaskakującą chwilami
w swej irracjonalności, że wspomnę sfiksowaną autorkę piszącą opowieść
opowiedzianą przez kota („Tabitha Warren”), matkę małego dziecka skupioną na
sobie i tylko sobie („Błahość czynu”), iście marquezowskiego dyktatora
(dosłownie) o wielkim sercu („Finezja”) czy egzotyczną prelegentkę prowadzącą
wykład o kokosach („Wykład o kokosach”).
Faber przedstawia zaledwie wycinek z życia swych bohaterów,
akcentuje zdarzenia, które wydawałyby się błahe, mało istotne. Ale czyż życie
nie składa się z takich właśnie dni i godzin? Dopiero po fakcie możemy
stwierdzić, że takie a nie inne wydarzenia zaważyło na naszym życiu. Oglądając
się wstecz, możemy jasno określić, co wpłynęło na nas i nasze wybory.
Opowiadania Fabera są dobrym przykładem, by baczniej zwracać uwagę na to, co
się z nami i wokół nas dzieje.
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz