Daria Doncowa, Zupa ze złotej rybki, Świat Książki, Warszawa
2004, 318 s.

Ach, ta rosyjska fantazja! W „Zupie ze złotej rybki” nie ma
chwili wytchnienia. Albo Doncowa wprowadza co chwila nowych bohaterów, albo
wspomina życie przed upadkiem komunizmu, a wszystko to okraszone dowcipnymi
uwagami i śmiesznymi sytuacjami. Powieść zaczyna się tak: „W małżeństwie trudno
jest tylko przez pierwsze dwadzieścia pięć lat, potem człowiek już rozumie, że
nie może spodziewać się po partnerze niczego dobrego i zaczyna wieść szczęśliwe
życie.[1]”
Niestety ani Daria Wasiljewa, ani jej przyjaciółka Lika (z domu Podujwieter)
nigdy nie miały okazji tego sprawdzić. Lika zmienia mężów jak rękawiczki, aż w
końcu trafia do więzienia za zamordowanie najnowszego oblubieńca. Daria
Iwanowna wietrzy w tym jakiś kant i zaczyna się właściwa opowieść. Autorka
wprowadza czytelnika w świat bezdomnych, złodziejaszków, dziwacznych rozrywek
bogatych Rosjan, ludzi leniwych, próżnych, urażonych. Jest z czego wybierać, bo
każdy bohater, nawet trzecio- czy czwartoplanowy zarysowany jest dosadnie i
wyraźnie. W krzywym zwierciadle odbijają się przywary rodaków Doncowej, którzy
nie potrafią lub nie chcą odnaleźć się w postkomunistycznej rzeczywistości,
aczkolwiek wszystko opisane jest tak zręcznie, że z autorki nie wychodzi
natrętna moralizatorka.
Sam wątek kryminalny zagmatwany jest szalenie. Ale Wasiljewa
niestrudzenie podąża od człowieka do człowieka, jednego postraszy, dla drugiego
znajdzie miłe słowo i w końcu znajduje rozwiązanie.
Świetna rozrywka, idealna książka do czytania w czasie
dojazdów do pracy, kiedy w gwarze i tłumie ciężko się skupić, a jeszcze ciężej
znaleźć jakieś jasne strony życia.
Moja ocena: 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz