poniedziałek, 14 grudnia 2015

John Boyne „Chłopiec w pasiastej piżamie”

John Boyne, Chłopiec w pasiastej piżamie, Replika, Zakrzewo 2007, 202 s.

Wstrząsająca historia pięknej przyjaźni na przekór złu szalejącej wojny.
Dwóch chłopców i dwa światy... Obaj urodzili się w tym samym dniu, miesiącu i roku, ale los traktował ich do pewnego czasu zupełnie inaczej. Bruno, syn niemieckiego oficera, żyje podczas wojny, prawie w ogóle jej nie doświadczając, nie mając świadomości, że ona trwa tuż obok, pochłania ofiary. Szmul, syn żydowskiego zegarmistrza, zna wojnę od tej najgorszej, najbardziej nieludzkiej strony. To ona odebrała mu spokojne dzieciństwo, bezpieczeństwo, przyszłość oraz członków rodziny.
Spotkanie chłopców ma wymiar symboliczny. Odbywa się na granicy dwóch światów. Okazuje się, że przekroczenie jednego z nich powoduje, że stają się równi, ale na pewno nie szczęśliwsi, a może jednak?

Zdecydowanie największe rozczarowanie 2014 roku. Nie potrafię pojąć fenomenu tej książki ani zachwytów nad nią. Książka skierowana jest do młodzieży, która o Holokauście najczęściej wie tyle, ile przez przypadek przyswoi sobie na lekcjach historii. Młodzieżą przestałam być już jakiś czas temu, o Holokauście też wiem nieco więcej niż napisano w podręcznikach i być może dlatego męczyła mnie ta opowieść strasznie.
„Chłopiec w pasiastej piżamie” to bardzo odautorska impresja na temat koszmaru obozów koncentracyjnych, przedstawiająca fakty tak, aby ładnie się wpasowały w tekst, przy czym dbałość o szczegóły jest doprawdy swobodna. Miało być doniośle i symbolicznie. I tak jest, a ponadto: nużąco i infantylnie. Wydaje się, że Boyne sam niewiele wie o rzeczywistości obozowej: drutów można swobodnie dotykać, są miejsca w obozie niewidoczne dla strażników, dziesięciolatki mogą swobodnie chodzić po terenie obozu i spędzać długie godziny nie niepokojone przez strażników, pasiaki są łatwo dostępne, a do komory gazowej wszyscy wchodzą ubrani. Autor przykrawa wszystko tak, by pasowało mu do opowieści, a fakty historyczne uważa za kwestię drugo- czy nawet trzeciorzędną, bo sam temat jest na tyle nietykalny, że książka jest „skazana na sukces” (i film też, bo przecież przyświeca mu wielka idea: ku przestrodze pokoleniom).
Mnie osobiście ta książka znudziła, a bohaterowie wydali się niewiarygodni i ubodzy językowo. Wielkie rozczarowanie. Niech sobie inni zachwycają się utworem Boyne’a, choć naprawdę nie rozumiem czym tu się można zachwycać. Ja osobiście odradzałabym lekturę, bo „Chłopiec w pasiastej piżamie” nijak ma się do rzeczywistości obozowej, bezczelnie natomiast żeruje na dramacie milionów ofiar hitlerowskich Niemiec.
Moja ocena: 0.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz