Piotr Lipiński, Michał Matys, Absurdy PRL-u, PWN, Warszawa
2014, 308 s.
Trudno sobie dziś wyobrazić, jak funkcjonował PRL – to
najbardziej tajemniczy czas w powojennej historii polskiego społeczeństwa i
państwa. Czas, kiedy wszędzie ustawiały się kolejki, bez względu na to „za czym
kolejka ta stoi” – jak śpiewała Krystyna Prońko. Absurdalne było wszystko –
zaopatrzenie w sklepach, mechanizmy biurokracji, relacje obywatela z władzą.
Zagadki z tamtych lat do dziś fascynują. Piotr Lipiński i Michał Matys
rozwiązują najbardziej niedorzeczne z nich.
Zanim ukazała się książka, powstał w 2009 roku telewizyjny cykl
dokumentalny „Zagadki tamtych lat”. W międzyczasie zaś Piotr Lipiński i Michał
Matys opublikowali część swych spostrzeżeń odnośnie absurdalności powojennej
Polski w postaci reportaży, głównie na łamach „Gazety Wyborczej”. I prawdę
mówiąc, kiedy czyta się „Absurdy PRL-u”, ów reporterski ton daje się odczuć
dość wyrazie. Plus spora domieszka sensacji.
Pisząc o absurdach PRL-u, autorzy równie absurdalnie
poszatkowali tematykę reportaży. Tym samym po tabloidowym temacie o pokazaniu
(lub nie) tyłków premierowi Jaroszewiczowi, znalazł się tekst o kradzieżach
mięsa i karach śmierci za nadużycia gospodarcze. Po tekście o fenomenie „przedsiębiorstwa
eksportu wewnętrznego” – reportaż o morderstwie Włady Bytomskiej. Pomiędzy
pisaniem o perfumach i blokowiskach, Lipiński i Matys piszą o ucieczce z tajgi.
Sprawy błahe przeplatają się z ważnymi, autorzy stawiają wiele pytań, acz
odpowiedzi nie są odkrywcze. Pewnych zjawisk po prostu wyjaśnić się nie da,
natomiast za znakomitą większością stała głupota i krótkowzroczność ówczesnych
decydentów.
Polacy mają doświadczenie w przekuwaniu sukcesów na porażki,
już Władysław Jagiełło pokazał jak NIE wykorzystać triumfu nad pokonanym
wrogiem. W okresie Polski Ludowej doszło do eskalacji tego zjawiska.
Najpiękniejszy samochód „zza żelaznej kurtyny” powstał w jednym egzemplarzu, zaprojektowane
przez Jacka Karpińskiego komputery były lepsze od tych, które rozpropagowali
kilkanaście lat później Gates i Jobs. A jednak twórców niszczono i szkalowano,
projekty popadały w zapomnienie, zwyciężała siermiężna rzeczywistość.
„Absurdy PRL-u” to nie zbiór dowcipnych dykteryjek o tym,
jak się żyło Polakom po II wojnie światowej. Większość reportaży opisuje
ludzkie dramaty, nieziszczone marzenia, idiotyczne decyzje. Za wszystkim tym
stała zaś polityka. I to jedno nie zmieniło się do dziś: zapatrzeni w siebie
politycy mają w pogardzie zwykłych ludzi. Na absurdalność powojenną Polacy
zostali skazani przez wpływowych tego świata, na absurdalność teraźniejszą
skazaliśmy się sami wybierając polityków w wolnych wyborach. Od absurdu (i
polityki) ucieczki nie ma.
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz