środa, 2 listopada 2016

Marek Bem „Sobibór. Obóz zagłady 1942–1943”

Marek Bem, Sobibór. Obóz zagłady 1942–1943, Rytm, Warszawa 2014, 398 s.

Monografia historyczna pt. „Obóz zagłady w Sobiborze 1942–1943” jest pierwszym w polskiej literaturze przedmiotu całościowym opracowaniem historii niemieckiego obozu masowej zagłady w Sobiborze. (...) Sam temat, jak też wysoki poziom erudycyjny autora sprawiają, że książkę czyta się naprawdę z zapartym tchem. Rewiduje ona także w sposób znaczący dotychczasowy stan badań. Autorzy zajmujący się tą problematyką, zdaniem Bema, zaniżali liczbę ofiar Sobiboru, jak też liczbę osób, które przeżyły słynną „sobiborską ucieczkę”.

Marek Bem był dyrektorem Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze przez niemal 20 lat. Czterystustronicowa monografia dotycząca tego miejsca to nie tylko kompendium wiedzy o obozie zagłady, ale również dowód, że można połączyć wysokie stanowisko z pasją do pracy.
Sobibór był drugim, po Bełżcu, obozem zagłady powstałym w ramach „Akcji Reinhard”, której celem była eksterminacja ludności żydowskiej. Działał od marca 1942 roku do października 1943. W okresie tym zostało zabitych 180–300 tysięcy Żydów (rozpiętość wynika z niewystarczających dokumentów mogących rzucić światło na skalę ludobójstwa, chociaż według najnowszych badań, z 2014 r., liczba zamordowanych zbliżona jest raczej do dwustu, a nie – trzystu, tysięcy).
W monografii po nakreśleniu tła założenia sobiborskiego i innych obozów zagłady, Marek Bem pisze o topografii obozu przedstawiając przy tym szkice wykonane przez byłych więźniów, jego budowie i planach dalszej rozbudowy. Pisze również o transportach, zatrudnianych więźniach, załodze Sobiboru, sposobach zabijania, wreszcie – powstaniu/buncie i likwidacji obozu oraz powojennych losach terenu. Fakty przytaczane przez autora nie zagłuszają relacji ludzi, których cytuje. Stara się oddać głos nie tylko więźniom opisywanego obozu, ale również i innym, aby przybliżyć kwestie związane z działalnością sobiborskiej fabryki śmierci. Dochodzą do tego również zeznania załogi SS i strażników ukraińskich. Czyta się to z coraz mniejszą wiarą w człowieka – „drewniany domek specjalnie wybudowany na skraju dołu kremacyjnego, gdzie nadzorujący kremacje Kurt Bolender spędzał czas na pieczeniu ziemniaków nad ogniem wydobywającym się z dołu”, żeby podać tylko jeden przykład.
Jedna rzecz mi w monografii przeszkadzała: naprzemienne stosowanie przymiotników: sowiecki i radziecki (wiem, że Marek Bem jest doktorem nauk humanistycznych, nie wiem natomiast czy kończył studia historyczne. Mnie na tych studiach uczono konsekwencji i urawniłowki, tak w nazewnictwie, skrótach etc., jak i przypisach. I chociaż z czasem wiadomości się z głowy się ulotniły, to tę urawniłowkę zapamiętam chyba do końca życia. To i zasady tworzenia czytelnych tabel, żeby już zakończyć tę przydługą dygresję). Tak więc raz u dr. Bema jest Armia Sowiecka, raz Armia Radziecka, jakby autor nie był pewien czy zostawić nazewnictwo sprzed 1990 roku, czy posługiwać się już tym postkomunistycznym. I to tyle, jeśli chodzi o to, co mi utrudniało skupianie się na lekturze. Bo i temat został potraktowany rzetelnie, i układ treści jest przejrzysty, i wykorzystanie dokumentów dogłębne.
Moja ocena: 5.5
Plan obozu, źródło: http://www.majdanek.com.pl/obozy/sobibor/budowa%20obozu%20(s).html
Zdjęcia moje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz