Éric-Emmanuel Schmitt, Historie miłosne, Znak, Kraków 2012,
319 s.
Miłość młodzieńcza, niespełniona, zakazana. Miłość, która
prowadzi do zbrodni i na którą czeka się całe życie. Nikt piękniej od Schmitta
nie przedstawia tak wielu odcieni tego wyjątkowego uczucia.
Schmitt z wrażliwością i wyczuciem przedstawia miłosne
dramaty swoich bohaterek - Marzycielki, Odette, Hélène, Donatelli - bosej księżniczki.
Ich marzenia o szczęśliwym życiu u boku ukochanego, wspólnej porannej kawie,
spacerach w deszczu, zazdrości i wierze w siłę uczuć oraz odwadze, jakiej
wymaga realizacja pragnień wzruszyły już tysiące czytelniczek na całym świecie.
„Historie miłosne” to kompozycja siedmiu najpiękniejszych
opowiadań o miłości, nadziei i przyjaźni, wybrane spośród bogatego zbioru
tekstów tego znakomitego francuskiego autora.
Każdy ma swoje preferencje czytelnicze. Ktoś nie czyta
kryminałów, ktoś inny unika fantastyki, ja natomiast od razu rezygnuję z
książek, gdzie miłość jest motywem przewodnim, miłość w ujęciu harlequinowskim,
idealnym, przesłodzonym – to nie dla mnie. Tymczasem u Schmitta już sam tytuł
dobitnie świadczy, że będą to historie miłosne, tylko i wyłącznie, a przecież
książkę kupiłam kierując się zaufaniem do autora. I po raz kolejny przekonałam
się, że Schmitta lubię, nawet w „miłosnej” odsłonie.
Siedem opowiadań to zbiór opowieści o miłości subtelnej,
namiętnej, zakazanej, doskonałej, niespełnionej. Każda bohaterka nosi w sobie
pokłady wspomnień, podejrzeń, smutku. Opowiadania są dopracowane, miłość staje
się pretekstem do rozważań o tym, co w życiu ważne, jaka jest rola marzeń i
fantazji, czy ułomność fizyczna jest równoznaczna z osamotnieniem w życiu
emocjonalnym, czy można kochać wciąż tak samo, pomimo upływu lat? Czy miłość
poligamiczna nadal pozostaje miłością?
Ujawnił się w pisarzu pierwiastek kobiecy, bowiem Schmitt
stara się ukazać świat oczami swych bohaterek. Przedstawia ich skomplikowane,
chwilami niemalże kompulsywne charaktery, kobiety pełne fantazji erotycznej, to
czerpiące z życia garściami i widzące dobro w każdym, nawet najbardziej
pospolitym człowieku, to znów pełne obaw i w depresji. Mężczyźni są u Schmitta
kochankami wiernymi, czułymi i co ciekawe – stałymi mimo upływu lat. Jest w tym
tyle samo pobożnego życzenia, co poetyki i uroku. Siedem opowieści, gdzie każda
ukazuje miłość z innej strony, inny aspekt, inną parę ludzi pragnących zdławić
swą samotność i odnaleźć dawno minione chwile szczęścia. Nie ma u Schmitta
słodkich zakończeń, jak w życiu natomiast są zbyt późno wyciągnięte wnioski,
zbyt późno zyskana wiara w szczerość uczucia. Mrą w opowiadaniach Francuza
mężczyźni niczym istoty słabe, niezdolne żyć długo, a tym bardziej szczęśliwie.
Umierają nim kobiety pozbędą się nieufności czy poczucia porażki.
Dobra proza, niewymuszona, nienachalna. Bez niepotrzebnych
ozdobników Schmitt stara się ukazać fakt, że pieniądze, racjonalizm, tytuły są
niczym w obliczu duchowej samotności.
Polecam.
Moja ocena: 4
* * *
Schmitt Éric-Emmanuel;
Marzycielka z Ostendy;
Niektóre kobiety to pułapki, w które wpadamy i z których już nie chcemy się uwolnić.
Niektóre kobiety to pułapki, w które wpadamy i z których już nie chcemy się uwolnić.
Schmitt Éric-Emmanuel;
Marzycielka z Ostendy;
O ile nie da się być pięknym na dziesięć sposobów, o tyle głupawym można być na tysiąc – przez brak elokwencji, przynudzając, interesując się tylko tym, co fascynuje kobiety, uważając, że jest się inteligentniejszym niż w rzeczywistości, powtarzając w kółko tę samą myśl.
O ile nie da się być pięknym na dziesięć sposobów, o tyle głupawym można być na tysiąc – przez brak elokwencji, przynudzając, interesując się tylko tym, co fascynuje kobiety, uważając, że jest się inteligentniejszym niż w rzeczywistości, powtarzając w kółko tę samą myśl.