środa, 6 listopada 2013

Jonathan Kellerman „Pajęczyna”

Jonathan Kellerman, Pajęczyna, Amber, Warszawa 1997, 288 s.

Alex Delaware wraz ze swoją przyjaciółką Robin zostaje zaproszony na tropikalną wyspę Aruk. Ma pomóc tam dr. Morelandowi uporządkować dokumentację dotyczącą jego praktyki lekarskiej. Nie wiedzą jednak, że ich gospodarz realizuje przerażający plan. A piękny atol stanie się ich więzieniem..

Niby wszystko powinno przemawiać za tym, że powieść wciągnie od pierwszej strony. Wyspa odcięta od świata, dziwne przypadki medyczne z przeszłości, dziwne morderstwo popełnione onegdaj, garstka specyficznych gości doktora i równie specyficzne zainteresowania tegoż doktora.
A potem akcja toczy się ospale, niemrawo. Delaware głównie pływa ze swoją dziewczyną, snuje się po wymarłym miasteczku i od czasu do czasu pracuje nad dokumentacją. Wlecze się to przez ponad sto stron, potem Kellerman przyspiesza. Ale wszelkie przesłanki, jakimi nas raczy okazują się w sumie mało istotne, gdy dochodzi do sedna sprawy.
Koniec jest dziwaczny. Kellerman popełnił lepsze powieści.
Moja ocena: 2.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz