sobota, 16 listopada 2013

Robert Goolrick „Żona godna zaufania”

Robert Goolrick, Żona godna zaufania, Nasza Księgarnia, Warszawa 2010, 328 s.

W zasypanym śniegiem małym miasteczku w Wisconsin bogaty przedsiębiorca Ralph Truitt daje ogłoszenie matrymonialne i czeka na przyjazd kandydatki na żonę. Spodziewa się osoby prostej, uczciwej i, jak wynika z przysłanego zdjęcia, nieładnej. Ku jego zdumieniu z pociągu wysiada tajemnicza piękność. Zaniepokojony Ralph ma wiele wątpliwości i podejrzeń, lecz gdy nieznajoma już w drodze do domu ratuje mu życie, jest gotów jej zaufać. A jednak pierwsze wrażenie było słuszne...

Wszystko już zostało napisane, opowiedziane, sfilmowane. Czytając „Żonę godną zaufania” nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam scenariusz „Grzesznej miłości” (a przecież i „Grzeszna miłość” była powtórką pomysłu wykorzystanego pod koniec lat sześćdziesiątych). Tyle dygresji.
„Żona godna zaufania” nie jest ani romansem ani thrillerem, więc jeśli ktoś spodziewa się wielkich namiętności lub wielkich tajemnic, to się paskudnie natnie. Goolrick skupił się bowiem głównie na kwestiach obyczajowych starając się ukazać zarówno prowincjonalne miasteczko w Wisconsin, jak i przemysłowe Chicago z całą nędzą tak fizyczną, jak i moralną. Poza tym bardzo szybko akcja zaczyna toczyć się gdzieś z boku, a na pierwszy plan wysuwają się psychologiczne, czasami wręcz filozoficzne dywagacje.
Jak to u Goolricka – słowa są dobrane perfekcyjnie, opowieść ma sens, a jednak zabrakło czegoś, tej pasji i zaangażowania, które w pełni ukazane zostały w „Końcu świata w obrazkach” – tak to jest kiedy lepszą książkę czyta się najpierw.
Przez większą część powieści Truitt pragnie, pragnie albo pragnie. Innymi słowy (przepraszam za wyrażenie) myśli penisem i wierzy w co chce wierzyć. Nie ma w tym odrobiny romantyzmu, raczej zwykła samcza chuć, gorące pożądanie w środku mroźnej zimy. I w sumie tylko tyle pozostaje w pamięci po lekturze powieści. Szkoda, bo po Goolricku spodziewałam się więcej.
Moja ocena: 3.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz