niedziela, 8 czerwca 2014

John Katzenbach „Opowieść szaleńca”

John Katzenbach, Opowieść szaleńca, Amber, Warszawa 2005, 423 s.

Brutalne morderstwo w szpitalu psychiatrycznym. Prokurator Lucy Jones zaczyna śledztwo - żmudne i bezowocne. Wkrótce przekonuje się, że ma własne powody, by doprowadzić je do końca. I że tylko z pomocą dwóch pacjentów może schwytać zabójcę, który pod maska szaleństwa skrywa zimny umysł bezwzględnego zbrodniarza..

Długo szukałam książki, której akcja działaby się w szpitalu psychiatrycznym i oddawała rzeczywiste szaleństwo tego miejsca. Czytając „Opowieść szaleńca” poczułam, że wreszcie coś takiego znalazłam.
Główny bohater – Mewa – jest schizofrenikiem, który pod wpływem impulsu wraca do wydarzeń sprzed lat i zaczyna je spisywać. Wraz z nawrotem wspomnień zatraca się ponownie w swojej paranoi, odwiedzają go duchy przeszłości i przypominają o mrocznych wydarzeniach, jakie miały miejsce w niedługim czasie po przybyciu Mewy do szpitala.
Katzenbach stworzył powieść mroczną, główny bohater to człowiek niestabilny umysłowo, acz nie pozbawiony inteligencji. Pomaga w śledztwie prowadzonym przez innego pacjenta i prokurator osobiście zaangażowaną w sprawę. Jednocześnie stara się przystosować do koszmarnych warunków panujących w dormitorium Amherst, sfrustrowanego psychologa, egomaniakalnego psychiatry i całej plejady wariatów obu płci. Nakreślone przez autora sylwetki nieszczęśliwych rezydentów szpitala niemalże dorównują tym, jakie opisał kilkadziesiąt lat wcześniej Ken Kesey w „Locie nad kukułczym gniazdem”. Dbałość o psychologiczną wyrazistość postaci i oddanie ponurej atmosfery placówki są największymi zaletami „Opowieści szaleńca”, która nie jest typowym kryminałem. Pani prokurator działa właściwie po omacku, stosuje metody, które nie przynoszą wyników i są raczej pretekstem do ukazania wegetacji w szpitalu, który zamiast leczyć, jest tylko przechowalnią nikomu niepotrzebnych ludzi.
„Opowieść szaleńca” to mocna i mroczna lektura. Jest to też stadium schizofrenii i próba ukazania życia człowieka, który aby żyć w środowisku ludzi „normalnych” musi neutralizować nieprawidłową pracę umysłu tabletkami, które destabilizują jego ciało, więc przyjmuje kolejne porcje pigułek, by i ciało jakoś radziło sobie z tą sytuacją. Człowieka samotnego i skazanego na izolację do końca życia.
Polecam.
Moja ocena: 5.5

* * *

Katzenbach John; Opowieść szaleńca;
Podczas lat największego szaleństwa zrozumiałem, że można było znajdować się w pomieszczeniu, za ścianami, zakratowanymi oknami  i zamkami w drzwiach, w otoczeniu innych wariatów albo nawet być samotnie wciśniętym do izolatki, ale tak naprawdę przebywało się gdzie indziej.  Prawdziwe otoczenie tworzyły wspomnienia, związki, wydarzenia, wszelkiego rodzaju niewidoczne siły. Czasem omamy. Czasem halucynacje. Pragnienia. Sny i nadzieje albo ambicje. Czasem gniew.  To bardzo ważne: zawsze rozpoznawać, z czego wzniesione są prawdziwe mury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz