środa, 18 czerwca 2014

Maxime Chattam „Tajemnice chaosu”

Maxime Chattam, Tajemnice chaosu, Sonia Draga, Katowice 2010, 535 s.

Bohaterka powieści, młoda Yael zaczyna widzieć w lustrach cienie, które przesyłają jej enigmatyczne wiadomości, wskazówki i polecenia. Twierdzą, że wiedzą o niej wszystko i pomogą odkryć rodzinne sekrety. Każą jej szukać ukrytych znaków, między innymi na banknotach dolarowych, w katastrofie Titanica, w zabójstwie Kennedy’ego i Lincolna.
Yael, wraz z przystojnym dziennikarzem Thomasem i ekspertem od geopolityki Kamelem, próbuje rozwikłać tajemniczą zagadkę. Prowadzone przez nich śledztwo nieoczekiwanie przybiera inny obrót, kiedy okazuje się, że oprócz prawdy na temat historii świata dziewczyna musi odkryć przede wszystkim własną historię.

Nie jestem pewna, czy gdybym zerknęła na skrzydełko i przeczytała, o czym są „Tajemnice chaosu”, w ogóle bym książkę wypożyczyła. Duchy we współczesnym świecie, symbolika na banknocie jednodolarowym czy podobieństwa morderstw szesnastego i trzydziestego piątego prezydenta Stanów Zjednoczonych nie bardzo mieszczą się w moich obecnych zainteresowaniach.
Szczęśliwie nieświadoma zamysłu na fabułę otworzyłam powieść. Już w prologu, będącym fragmentem blogu Kamela Nasira, pojawia się wiadomość:

... oni nas połkną. Już zaczęli.
Oni są potężni. Bezlitośni.
Yael w to nie wierzyła.
Ona i Thomas przeszli na drugą stronę.
Następnym razem to możecie być wy.
Bo wszystko może się zmienić w jednej chwili.
Właśnie to przytrafiło się moim przyjaciołom.
Kto będzie następny, kto będzie następną?1

A potem poznajemy Yael, dwudziestosiedmiolatkę pracującą w firmie zajmującej się taksydermią, która pewnego dnia po powrocie do domu, zaprojektowanego przez wizjonerskiego a może po prostu szalonego architekta (szklana podłoga salonu, pod którą znajduje się otchłań Paryża) zaczyna widzieć w lustrach cienie. Mało tego, owe cienie zaczynają się z nią komunikować przez komputer, który działa pomimo odłączenia od gniazdka. Zaś do salonu z podziemi paryskich spogląda trup...
Prawie sierota, bo matka zginęła niedawno w wypadku samochodowym, a ojciec wyjechał do Indii, pozbawiona przyjaciół, którzy rozjechali się w cztery strony świata, Yael decyduje się poprosić o pomoc faceta, którego poznała w barze. Tu właśnie rozpoczyna się podróż w poszukiwaniu symboli. O dziwnych i tajemniczych oznaczeniach na banknocie jednodolarowym napisano już wielokrotnie i Chattam nie wniósł tu nic nowego, podobnie dzieje się z zabójstwami Lincolna i Kennedy’ego oraz powieścią Morgana Robertsona „Futility”, znaną również jako „The Wreck of the Titan” i historią Titanica, który zatonął w kwietniu 1912 roku. Wszystko to maglowano już od dziesięcioleci, a w dobie internetu wszelkie publikacje trafiły do sieci. I prawdę mówiąc, większość książki Chattama składa się właśnie z poszukiwania symboli, odnajdowania ich znaczenia i poruszania się w świecie współczesnej geopolityki. Autor skłania się ku tezie wielkiego spisku (nie, nie żydomasonów), liczbie bestii w kodach kreskowych towarzyszących nam na co dzień oraz garstce wybrańców rządzących światem, pozbawionych skrupułów i sumienia.
Yael i Thomas przemierzają najpierw ulice Paryża, potem ruszają we Francję i dalej, aby na koniec szukać odpowiedzi w Nowym Świecie. I tu także mamy do czynienia z symboliką, bo nie tylko chodzi o kontynent, ale i nowy porządek rzeczy, o mocarstwo, które umiało wyzyskać konflikty XX wieku, aby wzmocnić swą władzę nad światem.
Co pewien czas akcja ustępuje na rzecz fragmentów blogu Kamela, który bez ogródek pisze o matactwach i przekrętach polityki prowadzonej przez Amerykanów, o powiązaniach ludzi mających władzę polityczną z wielkimi fortunami, podaje nazwiska, które od roku 2001 znane są wszystkim: Donald Rumsfeld, Dick Cheney, klan Bushów. Wyciąga na wierzch cały brud amerykańskiej polityki w stosunku do własnego narodu. I wspomina o operacjach „Mockingbird” czy „Northwoods”, które narodziły się w głowach Amerykanów pragnących kontrolować wszystko i wszystkich. Paranoja? Majaczenie nawiedzonego? Kamel podsumowuje to tak:

Można się uśmiechać, czytając moje słowa. Oczywiście można uważać mnie za paranoika, za spiskowca. Ale ja tylko łączę ze sobą informacje, których wszędzie jest pełno. Sami włączcie wasze komputery i poszukajcie w Internecie. Poszperajcie trochę na temat tych majaków, a przekonacie się, że są całkiem realne. Zajrzyjcie do archiwów poważnych gazet. Zapytajcie kilku historyków dysponujących mocną dokumentacją. Szukajcie. Sami się przekonacie.2


Mój dziadek mawiał, że w tym smutnym systemie paranoja przestaje być ułomnością, lecz staje się zaletą pozwalającą przetrwać.3

I chociaż tekst faktycznie wydaje się być pisany przez paranoika, to z drugiej strony – „Mockingbird” i „Northwoods” naprawdę narodziły się w umysłach twardogłowych i żądnych kontroli polityków i wojskowych amerykańskich. Tej ostatniej operacji sprzeciwił się stanowczo ówczesny prezydent – John F. Kennedy, jak skończył – wiadomo. O powiązaniach Bushów z Bin Ladenami opowiadał reżyser Michael Moore. Wielka polityka, wpływowi ludzie i wielkie tajemnice wpisane są historię świata. Chattam stworzył powieść, która ma obnażyć działania ludzi dzierżących władzę i zaspokoić ich dwa pragnienia: bogactwa i kontroli. Co by nie mówić, Amerykanie bez szemrania zgodzili się na wprowadzenie „Patriot Act” i ograniczenie wolności, z której są tak dumni. O dzikim marketingu i systemie RFID pisał i Jeffery Deaver w książce „Rozbite okno”, informatyzacja doprowadziła nie tylko do ułatwienia i uatrakcyjnienia życia. Równie często wykorzystywana jest w prywatnych, egoistycznych celach.
W „Tajemnicach chaosu” teksty Kamela są o wiele bardziej spójne i właściwie ciekawsze niż to, z czym przyszło zmierzyć się Yael i Thomasowi. Może dlatego że fragmenty te są mocno osadzone w rzeczywistości, a nie – podszyte wyobraźnią pisarza. Dowiedzieć się więcej o władzy, o geopolityce i nieuczciwości nawet bym chciała. Natomiast postacie Francuzki i Kanadyjczyka, ich postępowanie nie porwały mnie, chwilami natomiast ich zachowanie porażało sztucznością i nieprawdopodobieństwem. I tak było w sumie prawie do samego, przyznać trzeba, widowiskowego końca.
Książka w sam raz dla wielbicieli teorii spiskowych. Ja do takowych nie należę i podobała mi się średnio.
Moja ocena: 4

1 M. Chattam, Tajemnice chaosu, Sonia Draga, Katowice 2010, s. 7-8.
2 Ibidem, s. 351.
3 Ibidem, s. 534.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz