Cathy Glass, Nikomu nie powiem, Hachette, Warszawa 2012, 329
s.

Podziwiam Cathy Glass za to, co robi dla wszystkich tych
dzieci, które mają popapranych rodziców wierzących w swe niezbywalne prawa
dzięki naiwności brytyjskiej opieki społecznej. Jednocześnie nóż mi się w
kieszeni otwiera, kiedy czytam o siedmiolatku niepotrafiącym się ubrać i
podetrzeć się, bo nie nauczyła go tego matka, która jednocześnie potrafi tylko
wymagać od innych i nic od siebie. Styl wychowywania proponowany przez Tracey i
jej męża to jaskrawy dowód na to, że nie wszyscy powinni mieć dzieci. Żeby
jeździć rowerem, trzeba mieć kartę rowerową, żeby jeździć samochodem, trzeba
zdać egzamin na prawo jazdy. Wszędzie potrzebne są kursy, zaświadczenia,
wykształcenie. Tymczasem nikt do tej pory nie zadbał, aby uświadomić przyszłych
rodziców, aby nauczyć ich odpowiedzialności i choćby podstawowych zasad.
Cokolwiek jest robione w tym kierunku, nie wystarcza. Nie ma obowiązku
udowodnienia, że będzie się dobrym rodzicem. To muszą udowadniać osoby
starające się o adopcję, naturalni rodzice mogą być najgorszymi menelami, a i
tak najczęściej pozostają bezkarni. Opieka socjalna w Wielkiej Brytanii zajmuje
się skutkami, zaniedbując przyczyny. Tym samym powstają potem książki o
dzieciach zaniedbanych, molestowanych, nieprzystosowanych, które wychowywały
się w dysfunkcyjnych rodzinach mieszkających w mieszkaniach zapewnionych przez
państwo, korzystających z zasiłków wypłacanych przez państwo i mających
wybitnie roszczeniową postawę nie dając nic od siebie. Gorzej, najczęściej
dzieci są nie tylko zaniedbane, ale wykorzystywane w sposób, który byłby nie do
przyjęcia przez każdego normalnego człowieka.
Cathy Glass udowadnia, że cierpliwość i miłość mogą czynić
cuda, mogą pomóc nieszczęśliwym dzieciom uciec z zaklętego kręgu stosowania
przemocy. Niestety, nie zawsze się to udaje. Matka chłopca sama będąca ofiarą,
nie znała innych wzorców i tym samym nie potrafiła zrozumieć, jak wielką
krzywdę wyrządza swoim dzieciom. Życie jakie było udziałem Tracey mogłoby stać
się kanwą niejednego scenariusza o patologii. Niestety, to działo się naprawdę.
Moja ocena: 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz