poniedziałek, 1 lutego 2016

Cathy Glass „Nikomu nie powiem”

Cathy Glass, Nikomu nie powiem, Hachette, Warszawa 2012, 329 s.

Siedmioletni Reece został oddany pod opiekę rodziny zastępczej jako ostatni z sześciorga rodzeństwa. W domu Cathy zjawił się po miesiącu ciągłych przeprowadzek, ponieważ czworo kolejnych opiekunów nie poradziło sobie z jego agresywnym zachowaniem. Cathy, mająca doświadczenie w prowadzeniu rodziny zastępczej i znana z dobrego podejścia do trudnych dzieci, przyjmuje Reece’a pod swój dach, choć o historii jego rodziny nie wie prawie nic. Powoli Reece przywiązuje się do Cathy i jej dzieci, a także uczy się ufać osobom w swoim nowym otoczeniu. Z uporem odmawia jednak odpowiedzi na pytania dotyczące jego własnej rodziny, co każe przypuszczać, że za jego zachowaniem kryje się coś, o czym pracownicy opieki społecznej jeszcze nie wiedzą. Kiedy Cathy wreszcie otrzymuje dokumentację Reece’a, odkrywa szokującą prawdę, która przekracza jej wszelkie wyobrażenia…

Podziwiam Cathy Glass za to, co robi dla wszystkich tych dzieci, które mają popapranych rodziców wierzących w swe niezbywalne prawa dzięki naiwności brytyjskiej opieki społecznej. Jednocześnie nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy czytam o siedmiolatku niepotrafiącym się ubrać i podetrzeć się, bo nie nauczyła go tego matka, która jednocześnie potrafi tylko wymagać od innych i nic od siebie. Styl wychowywania proponowany przez Tracey i jej męża to jaskrawy dowód na to, że nie wszyscy powinni mieć dzieci. Żeby jeździć rowerem, trzeba mieć kartę rowerową, żeby jeździć samochodem, trzeba zdać egzamin na prawo jazdy. Wszędzie potrzebne są kursy, zaświadczenia, wykształcenie. Tymczasem nikt do tej pory nie zadbał, aby uświadomić przyszłych rodziców, aby nauczyć ich odpowiedzialności i choćby podstawowych zasad. Cokolwiek jest robione w tym kierunku, nie wystarcza. Nie ma obowiązku udowodnienia, że będzie się dobrym rodzicem. To muszą udowadniać osoby starające się o adopcję, naturalni rodzice mogą być najgorszymi menelami, a i tak najczęściej pozostają bezkarni. Opieka socjalna w Wielkiej Brytanii zajmuje się skutkami, zaniedbując przyczyny. Tym samym powstają potem książki o dzieciach zaniedbanych, molestowanych, nieprzystosowanych, które wychowywały się w dysfunkcyjnych rodzinach mieszkających w mieszkaniach zapewnionych przez państwo, korzystających z zasiłków wypłacanych przez państwo i mających wybitnie roszczeniową postawę nie dając nic od siebie. Gorzej, najczęściej dzieci są nie tylko zaniedbane, ale wykorzystywane w sposób, który byłby nie do przyjęcia przez każdego normalnego człowieka.
Cathy Glass udowadnia, że cierpliwość i miłość mogą czynić cuda, mogą pomóc nieszczęśliwym dzieciom uciec z zaklętego kręgu stosowania przemocy. Niestety, nie zawsze się to udaje. Matka chłopca sama będąca ofiarą, nie znała innych wzorców i tym samym nie potrafiła zrozumieć, jak wielką krzywdę wyrządza swoim dzieciom. Życie jakie było udziałem Tracey mogłoby stać się kanwą niejednego scenariusza o patologii. Niestety, to działo się naprawdę.
Moja ocena: 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz