poniedziałek, 29 lutego 2016

Lisa Gardner „Złap mnie”

Lisa Gardner, Złap mnie, Sonia Draga, Katowice 2014, 416 s.

D.D.Waren, wyszczekaną panią sierżant bostońskiej policji, ciężko czymś zaskoczyć. Jednak prośba kobiety, która obserwowała policjantkę podczas ostatniego wezwania, jest dla D.D. niemałym szokiem. Charlene Grant wierzy bowiem, że za cztery dni zostanie zamordowana. Chce, by to najlepsza bostońska detektyw zajęła się dochodzeniem w sprawie jej śmierci.
Charlie opowiada mrożącą krew w żyłach historię. Jej dwie najlepsze przyjaciółki z czasów dzieciństwa zginęły rok po roku 21 stycznia o 8 wieczorem. Charlie, ostatnia z paczki, odlicza godziny do śmierci i nie zamierza się poddać bez walki. Dziewczyna jest wysportowana, zna sztuki walki, doskonale strzela. Nie będzie więc łatwym przeciwnikiem. D.D. ma jednak niejasne przeczucie, że młoda kobieta coś przed nią ukrywa…

To jest Lisa Gardner jaką lubię: mroczna, logiczna, bez harlequinowskich wstawek. Są za to znajomi z innych powieści i nie D.D. Warren mam tu na myśli.
Akcja nabiera tempa już od samego początku. Szajbnięta matka owładnięta manią kaleczenia córek i słysząca głosy. I tragedia, która odbije się na całym dalszym życiu jednej z bohaterek – Charlene Grant – przekonanej, że oto nadszedł czas śmierci. „Przecież wszyscy kiedyś umrzemy, prawda?” – słyszała to wystarczająco często w przeszłości, ale teraz nie chce się poddać, nie chce być bezwolną ofiarą. Z drugiej strony, czy aby na pewno Charlene Grant jest ofiarą? Ktoś zabija pedofilów i wydaje się, że właśnie wszystkie tropy prowadzą do niepozornej dziewczyny pracującej jako dyspozytorka.
Ale jak to u późniejszej Gardner – nic nie jest oczywiste, za to na pewno liczy się przeszłość, która odkrywana stopniowo okazuje się jeszcze bardziej posępna niż mogłoby to wynikać z początkowych scen „Złap mnie”. W ogóle Boston widziany oczyma Gardner nie jest miejscem łatwym do życia: rozboje, przemoc domowa, zabójstwa i tak dalej i bez końca. Miasto opanowane przez wyuczoną bezradność z jednej strony i pedofilskie zapędy zboczeńców z drugiej. A jest przecież i sprawa Charlene Grant, jej mglista przeszłość, której dziewczyna nie potrafi sobie przypomnieć, a która zwala się na nią z całym hukiem wodospadu tuż przed wyznaczoną datą.
Jest również w „Złap mnie” problem tego, jak bardzo można ingerować w pomoc komuś i czy przy pewnych wyborach rzeczywiście wybiera się mniejsze zło? Nie jestem na sto procent pewna, czy ja zachowałabym się inaczej, ale chcę wierzyć, że tak, że nie poszłabym po linii najmniejszego oporu i uległa groźbom osoby o przetrąconym umyśle, nie zastanawiając się nad sobą, ale nad dobrem dziecka.
W każdym razie, „Złap mnie” to zdecydowanie jedna z lepszych książek Gardner.
Moja ocena: 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz