czwartek, 20 października 2011

Douglas Preston, Lincoln Child „Księga umarłych”

Przebrnęłam przez „Księgę umarłych” kończącą trylogię o Pendergraście. Jestem rozczarowana totalnie. I już piszę dlaczego:
- dopiero w tej książce autorzy raczyli czytelnika powiadomić, że była jakaś trylogia;
- rzeczy najbardziej przerażające i tak nie zostały opisane, acz tylko skwitowane: „Błagam. Proszę mnie o to nie pytać.” (s. 363), czyli autorom zabrakło fantazji i wyobraźni by opisać zgrozę;
- sama „zbrodnia doskonała” była wyjęta niczym z kreskówek dla dziewczyn typu „Odlotowe agentki” – lasery krzywdzące nie tylko ludzi uwięzionych, ale także ludzi oglądających transmisję;
- „geniusz zbrodni” został zaszczuty przez naturszczyka;
- ucieczka z więzienia – nierealna, prawie jak plany Egona Olsena.
Dno, dno i jeszcze raz dno. Dobrych utrzymano przy życiu, zły – skończył wybuchowo. A miłość rządzi światem. To jest dobre tylko i wyłącznie do pociągu i tylko interRegio, bo wówczas niewygody podróży rekompensują niewygody lektury.
Nigdy więcej książek tego duetu.
Moja ocena: 3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz