poniedziałek, 10 października 2011

Margaret Atwood „Zbójecka narzeczona”

Bezsprzecznie jedna z najlepszych powieści Atwood. Femme fatale o tajemniczej przeszłości kontra trzy szare, znerwicowane myszki niewidzące świata poza swymi facetami.
Zenia jak powietrza potrzebuje zainteresowania. Odpowiednimi słówkami czaruje kobiety i czyni z nich swoje przyjaciółki od serca. Kobiety naiwnie dzielą się z nią wszystkim: mieszkaniem, jedzeniem, pieniędzmi. Zenia sięga po więcej i więcej, przy czym robi to tak doskonale, że wyzyskiwane czują radość, że mogą spełnić każdą kolejną zachciankę „przyjaciółki”. Koniec jest zawsze taki sam: znudzona Zenia odchodzi bez słowa pożegnania. Z Zenią odchodzą mężczyźni przyjaciółek. Bo przy niej czują odkrywają swą drugą młodość, znowu stają się samcami alfa i mogą roztaczać opiekę nad ukochaną.
Tony, Charis i Roz nie są głupie, są jednak cholernie naiwne i łatwowierne. Chociaż wydają się silnymi kobietami, to jednak są idiotkami jeśli chodzi o kwestie damsko-męskie. Zapatrzone w swoich mężczyzn, ich odejście traktują jak koniec ich świata. Wszelkimi sposobami pragną ich odzyskać i dużo czasu musi upłynąć nim jako tako mądrzeją. Przynajmniej na tyle, aby zacząć żyć dalej i nie stawiać już swych niewiernych facetów na piedestale miłości. 
Moja ocena: 5.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz