czwartek, 20 października 2011

John Fowles „Daniel Martin”

Błędów w tej książce znalazłam tyle, że można o tym napisać nowelę co najmniej. Czepiam się o niby bzdury, a czytelnik i tak to przełknie i zapomni. Wszyscy zapominają. Może odniosłabym się do powieści inaczej, gdyby nie wyraźna tendencja spadkowa talentu Fowlesa w ostatnich epizodach. Porzucił kunszt swego pisarstwa i pragnienie skupienia czytelnika na innowacyjności swej prozy na rzecz pisarstwa Judith Krantz z domieszką sofistycznych pierdół. Gdzieś uciekła rozdwojoność opowieści i autor skupił się na cielesności bohatera. Daniel Martin zaczął myśleć kutasem, a Fowles starał się oblec to w demagogię. Tym samym książka, którą się czytało nieźle (pomimo błędów) nagle sklęsła sama w sobie, zatraciła swój żar i impet. Szkoda. Bo zapowiadała się świetnie…
Moja ocena: 4


* * *

Fowles John; Daniel Martin;
Anatomia pierwszego poważnego sukcesu przypomina nieco młode ludzkie ciało – jest cudem, który może kosztować jedynie właściciel… a i on tylko do czasu.

Fowles John; Daniel Martin;
Będąc Anglikiem, wszystko się przetrwa, albowiem aż do samego szpiku istnienia człowiek wie, że ostatecznie wszystko jest jedynie komedią, w której ktoś musiał być pajacem, a wielki krok w ciemność okazywał się tylko porzuceniem „terra firma” dla skórki banana.

Fowles John; Daniel Martin;
Do diabła z kulturowymi modami; do diabła z elitarną winą; do diabła z egzystencjalistycznymi mdłościami, a nade wszystko – do diabła z wyobrażeniami, które nie mówią prawdy nie tylko na obrazie, ale i poza nim.

Fowles John; Daniel Martin;
Film wycina wszystko co, co nie jest rzeczywistością, nie pozwala spoglądać wstecz ani w przyszłość, dlatego też jest najniebezpieczniejszym snem.

Fowles John; Daniel Martin;
Miłość jest tak zdumiewająca; z dawien dawna rządzi nią iluzja, że zbliża ona kochanków; i rzeczywiście czyni to na wszelkie sposoby fizyczne i psychiczne. Opiera się jednak zarazem na z gruntu ślepym założeniu, że pierwsza fantazja na temat natury ukochanej osoby, fantazja powstająca we wstępnej, namiętnej fazie, ujawnia niezmienną, prawdziwą naturę. Owa faza jest jednak czasem niesłychanie delikatnego równoważenia się obopólnych iluzji, dopasowywaniem się kół o tak subtelnych ząbkach, iż najmniejszy pyłek kurzu – ingerencja nie uwzględnionych wcześniej pragnień, upodobań, odchyleń charakteru, pojawienie się informacji zakłócającej idyllę – może sparaliżować cały układ.

Fowles John; Daniel Martin;
Można sekretnie uprawiać samoponiżanie z tymi, których się kocha, ale nie z tymi, którymi się gardzi.

Fowles John; Daniel Martin;
Myślę, że kto za bardzo chowa się za zasłoną swoich lat, traci bardzo wiele.

Fowles John; Daniel Martin;
Sądzę, że będzie to znakomite epitafium na grobie Brytyjczyków: „Tutaj leży naród, który sądził, że czas się go nie ima.” 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz