środa, 9 października 2013

Christoph Born „Piekło Gutenberga”

Christoph Born, Piekło Gutenberga, Pax, Warszawa 2010, 350 s.

Moguncja, rok 1454. Syn bogatego kupca, Jan Gutenberg, udoskonala swój wynalazek, który odmieni oblicze świata: za pomocą ruchomych czcionek drukuje Biblię, co pozwoli rozpowszechnić znajomość Pisma Świętego wśród ludu. W mieście dochodzi do dwóch zabójstw. Jaki związek mają one z wynalazkiem Gutenberga? Czy młodemu sędziemu, Thomasowi Bergerowi, uda się znaleźć łączący je motyw i wykryć mordercę?
Trzymająca w napięciu, barwna powieść oparta na realiach codziennego życia piętnastowiecznego miasta i wprowadzająca w początki historii druku.
Christoph Born studiował w Moguncji literaturoznawstwo, germanistykę i historię. Napisał pracę doktorską na temat wczesnych druków Biblii, od Gutenberga do Lutra.

Chciałoby się rzec, Panie Born, nie wystarczy studiować literaturoznawstwo, germanistykę i historię, aby napisać dobrą powieść historyczną. Gdyby studia równoważyły się umiejętnościom, to każdy architekt potrafiłby zaprojektować Sagrada Família. Gaudi był tylko jeden, a jeśli chodzi o literaturę, to Pan Born drugim Umberto Eco nie będzie.
„Piekło Gutenberga” jest książką złą. Nie przenosi czytelnika do piętnastowiecznej Moguncji ani klimatem, ani słownictwem, które jest jak najbardziej współczesne. Gutenberg się w grobie przewraca, że jego wynalazek służy teraz do drukowania takich gniotów ni to historycznych, ni to kryminalnych, z wątkiem romansowym w tle.
Książka powinna nazywać się „Piekło czytelnika”, bo męki jakie przeżywa czytelnik podczas lektury spokojnie można nazwać piekielnymi. Szkoda, tym bardziej że pomysł na książkę był nawet ciekawy. Właśnie wzmianka o wynalazku Gutenberga mnie skusiła. Opowieść Christopha Borna jest lekturą może dobrą do pociągu, chociaż prędzej uśpi czytelnika niż dostarczy czytelniczych wrażeń. Przeczytać i zapomnieć. O przyszłych książkach Borna też.
Moja ocena: 1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz