sobota, 12 października 2013

Virginia C. Andrews „A jeśli ciernie”

Virginia C. Andrews, A jeśli ciernie, Świat Książki, Warszawa 2012, 448 s.

Minęły lata. Cathy po swych małżeńskich perypetiach ma dwóch synów, Jory'ego i Barta. To oni są narratorami trzeciej części cyklu. Cathy i jej ukochany brat Chris żyją obecnie jak mąż i żona. Kobieta nie może mieć więcej dzieci i postanawia adoptować dziewczynkę - Cindy. Z czasem Chris przekonuje się do tego pomysłu. Bart czuje się zaniedbywany przez matkę i zaprzyjaźnia się ze starszą panią, która wprowadziła się do domu obok. Nowa sąsiadka często zaprasza chłopca do siebie na lody i ciasteczka. Także jej służący serdecznie traktuje Barta, a pewnego dnia wręcza mu tajemniczy dziennik. Od tego momentu zachowanie nastolatka, dotąd spokojnego i skrytego, radykalnie się zmienia... Czego dowiedział się z tych zapisków? Dlaczego nagle stał się agresywny? I jakie są prawdziwe intencje starszej pani? Powieść „A jeśli ciernie" dostarczy czytelnikom niejednego dreszczu emocji.

Niestety kolejna część opowieści o Dollangangerach powiela wszystkie błędy „Płatków na wietrze”. Tego się właściwie nie da czytać. Książkę się męczy niczym najnudniejszą z nudnych lekturę!
Historia opowiedziana z punktu widzenia dzieci Cathy miała odświeżyć narrację. Tymczasem jest to opowieść jednostajna i przewidywalna. Postaci są albo czarne, albo białe i do bólu papierowe. Wyskakują przy tym niczym diabeł z pudełka.
Starszy syn Cathy – Jory – jest tyleż prawy, co mdły. Za to młodszy – Bart – zaczyna znajdować w sobie pokłady mściwości i nienawiści. Dręczy wszystko, co wpada mu w ręce. Jego nienawiść i zafascynowanie nigdy niepoznanym pradziadkiem jest wręcz irracjonalna. Natomiast treść tajemniczego dziennika, pod wpływem której jakoby dokonała się w nim przemiana, jest błahym bełkotem mizogina, niewnoszącym nic ciekawego do akcji.
Najbardziej kuriozalne jest natomiast podejście do uczucia łączącego Cathy i Chrisa. Niby każdy się oburza i... na kilku słowach nagany się kończy. Nic nie wynika z poznania tajemnicy rodzeństwa, nie ma żadnych konsekwencji ani prawnych, ani moralnych. Co więcej, Cathy postanawia spisać swoje wspomnienia „dla potomności”, jakby mało jej było, że tylko najbliższe otoczenie wie o jej długotrwałym związku z bratem.
Wszystko to jest bez sensu. Nie polecam.
Moja ocena: 1.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz