Cathy Glass, Skrzywdzona, Hachette Polska, Warszawa 2009,
340 s.
Mała Jodie jest pełnym agresji dzieckiem, niechcianym i
przekazywanym do kolejnych rodzin zastępczych. Jej ostatnią nadzieją jest Cathy
Glass, pracownica opieki społecznej. Kobieta, poznając dziewczynkę, powoli
odkrywa wstrząsającą historię dziecka skrzywdzonego przez swych najbliższych.
Prawdziwa i bardzo trudna historia, po której nie pozostaje się obojętnym.
Na okładce książki widnieje smutna buzia ślicznego dziecka.
W Jodie Brown, która trafiła do Cathy Glass w wieku niespełna ośmiu lat nie
było nic ślicznego. Dziewczynka miała sporą nadwagę, agresją mogłaby obdzielić
tuzin innych dzieci, była opóźniona a jedną z form jej protestu było
załatwianie się pod siebie. Chociaż pochodziła z rodziny podwyższonego ryzyka,
zabrano ją od rodziców dopiero wówczas, gdy w poczuciu bezsilności i buntu
podpaliła psa. Nim trafiła do Cathy Glass, Jodie przebywała u czterech rodzin
zastępczych. Krótko, bo nikt nie potrafił dać sobie rady z jej agresją i
wypróżnianiem się na złość innym. Kupowano jej wszystko, czego chciała i
karmiono ją śmieciowym jedzeniem, aby tylko zamilkła. Nikt nie wnikał skąd
wzięło się takie zachowanie ani zastępczy opiekunowie, ani opiekunka społeczna
Eileen, która chyba pomyliła zawody, bo jej postępowanie było dalekie od
profesjonalizmu, Jodie nie odwiedzała, nie interesowała się jej potrzebami i
problemami.
Cathy Glass przyznała, że sama była bliska poddania się i
tylko świadomość, że liczono na nią i była przysłowiową ostatnią deską ratunku,
powstrzymała ją od odesłania dziecka. Szybko okazało się, że ataki złości i
nadwaga to skutki strasznej przeszłości dziewczynki „przeoczonej” przez opiekę
społeczną. Rodzice Jodie notowani byli jako alkoholicy i narkomani, ale nikt
nie wiedział jak bardzo są zwyrodniali.
Czytając „Skrzywdzoną” czułam złość, gniew i mdłości. Nie
była to pierwsza drastyczna opowieść z jaką miałam do czynienia, a jednak
poruszyła mnie tak, jakbym nigdy wcześniej nie słyszała o złu. Czytając
fragmenty, kiedy Jodie „odsłaniała” się przed Cathy Glass, kiedy opowiadała o
strasznym wykorzystaniu ze strony ojca, matki, potem „ciotek” i „dziadków”
sądząc, iż molestowanie seksualne jest czymś zwyczajnym acz bolesnym, czułam
wściekłość, słowa dziecka przyprawiały o wymioty ze wstrętu i niedowierzania.
Gwałcona przez ojca od czasu, gdy skończyła osiemnaście miesięcy, Jodie nie
miała oparcia w matce, która również „eksperymentowała” na niej. Podobnie
działo się z „gośćmi”, którym udostępniano Jodie, a właściwie jej ciałko. Nie
znała innego życia, tylko ból, poniżenie i krzyk. Zatrzymała się umysłowo na
etapie czterolatka, nie chciała mieć kontaktu ze światem, który ją krzywdził. Kiedy
zaś zaczęła o tym mówić, nie doszło do nieoczekiwanego ozdrowienia, stan
dziewczynki zaczął pogarszać się jeszcze bardziej, umysł przeładowany
koszmarnymi wspomnieniami uciekł w zaburzenia dysocjacyjne tożsamości. Chwilami
„przejmował” ją dorosły mężczyzna, czasami czteroletnia dziewczynka. Nocne
koszmary stały się regułą.
Opowieść o Jodie nie ma happy endu. Chociaż udało się skazać
jej ojca, matkę uniewinniono, a krzywda wyrządzona przez te potwory nazywane
rodzicami, stała się nieodwracalna. Jodie trafiła do ośrodka, w którym co
prawda zajęto się nią troskliwie, ale największa troska spóźniona o sześć lat
nie przyniesie cudownego ozdrowienia. Jodie została zniszczona i za to jej
rodzice nie odpowiedzieli. Nie ponieśli kary za uczynienie z córki seksualnej
zabawki, za doprowadzenie jej do stanu, kiedy nie potrafiła być normalnym
dzieckiem umiejącym kontaktować się z dorosłymi i wchodzącym w interakcje z
rówieśnikami. Jej osobowość i co za tym idzie – życie, zostały zniszczone
nieodwracalnie.
„Skrzywdzona” jest lekturą trudną, nieprzyjemną i
przygnębiającą. Cathy Glass ukazała wszystkie wady i niedociągnięcia
brytyjskiej opieki społecznej, ignorancji pracowników, której ofiarą padła żywa
istota. Glass opisała jeden, znany jej przypadek, ale portretując takie osoby
jak Eileen dała do zrozumienia, że nie ma szans na poprawę losu innych dzieci,
dopóki nie będzie w instytucjach socjalnych więcej empatii i zrozumienia, a
mniej brania ciągłych urlopów i zbierania metrów akt bez ich czytania.
Ważna, potrzebna książka. Glass zdając relację z miesięcy,
które Jodie spędziła z nią i jej rodziną, ukazuje przy okazji, jak należy kochać
mądrze i postępować odpowiedzialnie.
Moja ocena: 6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz