Laurence Rees, Kaci i ofiary. Okrucieństwa II wojny
światowej i ich sprawcy, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008, 208 s.
„Kaci i ofiary” to wstrząsające portrety zbrodniarzy i
bohaterów ludzi, którzy w sposób szczególny zapisali się na kartach historii II
wojny światowej. Laurence Rees przeprowadził setki wywiadów ze sprawcami
najstraszniejszych wojennych okrucieństw i zbrodni, a także z ich ofiarami oraz
tymi, których heroiczna postawa ocaliła ludzkie istnienia. Przedstawia
trzydzieści pięć najbardziej niezwykłych postaci.
Gdyby nie rozdziały poświęcone Amerykanom i Japończykom
biorącym udział w II wojnie światowej, „Kaci i ofiary” stanowiliby doskonały
suplement wcześniejszej książki Reesa: „Auschwitz. Naziści i «ostateczne
rozwiązanie»”. Jest tak między innymi dlatego że pojawiają się w „Katach i
ofiarach” osoby już znane, takie jak Oskar Groening, Samuel Willenberg czy
Lucille Eichengreen. Tym razem Rees skupił się na jednym zagadnieniu:
możliwościach masowego zabijania i upokarzania cywilów nie spotykanych na taką
skalę przed II wojną światową. Nie ma w „Katach i ofiarach” historii politycznej,
jest za to trzydzieści pięć opowieści ludzi, którzy stali po obu stronach
konfliktu i albo brali mniej lub bardziej czynny udział w zabijaniu, albo
widzieli śmierć lub cierpienie najbliższych nie mogąc nic na to poradzić.
Historycy opisując dramat Holocaustu tak katów, jak i ofiary
pozostawiają najczęściej anonimowymi, sprowadzając je do liczb lub uogólnień.
Rees natomiast przedstawia swoich rozmówców z imienia i nazwiska, cytuje ich
wypowiedzi dodając od siebie okoliczności przeprowadzania wywiadu, otoczenie i
nastawienie przepytywanego do wydarzeń z początku lat czterdziestych z
perspektywy czasu.
Ludzie uczestniczący w masowym zabijaniu czy to po stronie
reżimów, czy po stronie aliantów nawet po latach nie czują wyrzutów sumienia z
powodu tego, że zabijali lub byli świadkami zabijania. Pilot amerykańskiego
myśliwca Paul Montgomery uczestniczył w zrzucaniu bomb zapalających na
japońskie miasta. Kobiety i dzieci płonęły żywcem, przez Osakę, Tokio i Nagoi
przechodziły fale ognia. Montgomery „przyznał,
że tam w dole, w ognistej nawałnicy, «musiały być kobiety i dzieci», ale
«toczyła się wojna, a ja dostałem taki rozkaz»”. Oskar Groening (esesman
zajmujący się w Oświęcimiu liczeniem pieniędzy odebranych ludziom przed
wysłaniem ich do komór gazowych) z kolei, „kiedy
zapytano go, dlaczego naziści uważali za usprawiedliwione zamordowanie ponad
200 000 dzieci w Auschwitz, potrafił wyjaśnić spokojnie: «Dzieci nie są w tym
momencie wrogiem - powiedział. - Wrogiem jest krew, która płynie w ich żyłach -
groźba, że wyrosną na Żydów, którzy mogliby się stać niebezpieczni. I dlatego
dzieci też były eliminowane».” Wiedząc jaka była cena Lebensraumu Führera,
surrealistyczne wydają się wypowiedzi Karla Boehma Tettelbacha o Hitlerze, jako
„czarującym gospodarzu” i człowieku „przyjacielskim” i „normalnym” czy słowa
Kristiny Söderbaum, gwiazdy filmowej Trzeciej Rzeszy: „Szczerze mówiąc po wojnie próbowałam czytać o tych wszystkich
strasznych rzeczach, które Hitler zrobił. Ale to takie trudne, widzi pan, bo on
miał takie cudowne niebieskie oczy. A poza tym zawsze był dla mnie bardzo
miły.”
Jak te słowa mają się do obozów zagłady? Jak mają się do
wspomnień Tomasza Blatta, który został wraz z rodziną wywieziony do Sobiboru i
cudem uniknął śmierci? Chciał żyć, przeżyć za wszelką cenę, nawet jeśli w
odruchu obronnym musiał wykształcić w sobie znieczulenie na wszystko, łącznie z
tym, że widział, jak matka, ojciec i młodszy brat zostają zabrani do komór
gazowych. Lucille Eichengreen, która rozmawiała z Laurence’em Reesem w Krakowie,
dokąd przyjechała z wizytą, opowiadała o swoim pobycie w łódzkim getcie.
Została tam wysłana wraz z matką i młodszą siostrą transportem z Hamburga.
Miała szesnaście lat. Była świadkiem tego, jak przywódca getta Chaim Rumkowski
wykorzystywał swe stanowisko nie w celu pomocy innym, ale aby dogodzić swoim chuciom
i kaprysom. Przeżycie za wszelką cenę to jedno, lecz deprawacja i zepsucie
nijak mają się do solidarności narodowej.
Co istotne, bardzo pomocny przy zduszaniu jakichkolwiek
wyrzutów sumienia był rasizm stosowany przez propagandę. Dla Niemców Żydzi byli
„podludźmi”, Rosjanie, Polacy i inni Słowianie niewiele lepsi, dla Japończyków
Chińczycy byli „gorsi od psów”, Amerykanom tłumaczono, że Japończycy to
„skośnookie małpy”. Wszyscy oni wydawali się przekonani, że zabijają istoty
gorsze; inaczej, mniej intensywnie odczuwające ból, radość, życie?
O Holokauście napisano wiele, istotne są zatem u Reesa te
fragmenty, które ukazują konflikt na innej szerokości geograficznej. Kultura i mentalność
Japończyków wydają się zupełnie obce nam, Europejczykom. Zapoznając się z
opowieściami mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni, targały mną różne emocje,
poczynając od mdłości (przeżycia wojenne Kena Yuasy i eksperymenty medyczne na
Chińczykach), poprzez zdumienie (Hiroo Onoda i odmowa kapitulacji niemalże do
połowy lat siedemdziesiątych XX wieku) czy współczucie (Kenichiro Oonuki, który
zmuszony do wzięcia udziału w misji kamikadze przeżył, bowiem został zmuszony
do lądowania). Już sam styl ćwiczenia żołnierzy japońskich wprawiłby w
osłupienie większość oficerów wojsk europejskich. Upokarzanie i degradowanie
człowieka będące na porządku dziennym w Armii Cesarskiej sprawiało, że
jakiekolwiek ludzkie odruchy zanikały w szeregowych żołnierzach, a cała złość i
skumulowana nienawiść znajdowały ujście w walkach z wrogiem i gnębieniu
słabszych.
„Kaci i ofiary” to opowieści o cierpieniu, gwałtach, braku
lojalności, odczłowieczeniu i ludzkiej nikczemności. Rosjanie zabijający
uciekających rodaków, żołnierze zabijający dzieci i gwałcący kobiety,
Japończycy uczący się używania bagnetów na żywych tarczach, molestowanie
seksualne, głupota i naiwność ludzi, którzy okres wojenny spędzili w
bezpiecznym miejscu, rytualny kanibalizm, zdrada Brytyjczyków... Rees ukazuje,
jak mroczną istotą jest człowiek i jak nisko może upaść postawiony w
ekstremalnej sytuacji. Nic zatem dziwnego, że autor nie stara się dokonać
analizy podsumowującej to, czego musiał wysłuchać. Zamiast tego kończy swą
książkę pytaniami:
„Problem z dzisiejszym życiem polega na tym - powiedział mi jeden z
byłych nazistów - że ludzie, którzy nigdy nie zostali wystawieni na próbę,
chodzą i wygłaszają sądy o ludziach, którzy zostali wystawieni na próbę”. A
chociaż ta opinia nie powstrzymała mnie przed potępieniem działań tego człowieka
podczas wojny, jego słowa kazały mi się poważnie zastanowić przed
postawieniem pytania: „Co ja bym zrobił?”
W końcu każdy z nas musi sam zdecydować, jak zmieniające się
okoliczności mogą wpłynąć na nasze postępowanie. Może straszliwe przeciwności
losu wydobyły z nas najlepsze cechy, a może ujawniłyby najgorsze. Jak myślicie?
Co wy byście zrobili?.1
|
Ja nie wiem. I nade wszystko pragnę, aby nie znaleźć się w
takiej sytuacji. A książkę Reesa oczywiście polecam.
Moja ocena: 6
1 L. Rees, Kaci i ofiary. Okrucieństwa II wojny
światowej i ich sprawcy, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008, s. 186.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz