środa, 23 października 2013

poza tematem

Dostałam „Doktora Sen” i już bym czytała i zamknęła się na świat zewnętrzny, gdyby nie blisko sześćset stron „Opowiadań nowojorskich” na piątkowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Prawie kończę „Plac Waszyngtona” i nie rozumiem wydawcy. Coś, co ma około dwustu stron, raczej nie jest opowiadaniem. Poza tym, że lubię kończyć to, co zaczynam, Henry James mnie wciągnął.
Czuję się niczym Fredrowski osiołek.

2 komentarze:

  1. Ba, często krótsze teksty wydaje się u nas jako pełnoprawne powieści ;-)
    Ja już Doktora mam za sobą. Wrażenia? W gruncie rzeczy pozytywne, choć nie jest King, jakiego najbardziej lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, King pisze już 40 lat. Inni pisarze po takim "stażu" pracy bywali już niestrawni i nie do czytania. A "Pod kopułą" jest dowodem, że King jeszcze może ;). A za "Doktora" biorę się niebawem.

      Usuń