W. „Marinie” ewidentnie widać jak wprawiał się Zafón w pisanie. Jak sam uprzedza, tę powieść trudno zakwalifikować. Bohaterem jest piętnastolatek, ale lepiej by młodzież żyła w swym dziewiczym stanie błogości i spokoju. Moim skromnym zdaniem „Marina” to powieść o miłości. Jednocześnie jest to powieść stricte gotycka. Mamy „smród padliny”, „powiew śmierci” i niesamowitą historię. W odróżnieniu od późniejszych powieści Zafóna, brak tutaj głębokiego zagłębiania się w myśli bohatera. Nie ma majaków, ani też tajemnic spowijających głównego bohatera. Owszem. On sam wikła się w losy innych ludzi, ale jednocześnie opisuje to językiem prostym i jasnym, Piętnastolatka właśnie. A jednak…
Powieść czyta się świetnie. Wraz z bohaterem poznajemy tajemne miejsca starej Barcelony, dziś już nie istniejącej, kroczymy po zapomnianym cmentarzu na Sarriá i leżącej nieopodal posesji. Ktoś, kto ukochał swe miasto i zna jego przeszłość najprędzej zrozumie opowieść bohatera Òskara Diai. Wydaje się, że ten młodzieniec to alter ego samego Zafóna lubującego się w błądzeniu po najbardziej zapomnianych ulicach miasta. Domy popadające w ruinę, pałacyki będące niegdyś świadkami najwspanialszych przyjęć aż kuszą, aby uczynić je bohaterami powieści. I tak jest w „Marinie”, gdzie owszem, aż roi się od opisów ludzkich losów, ale nadal wydaje się, że gdyby nie kamienie stanowiące pewne fundamenty, żadna powieść by nie powstała. Odnosząc się i do innych powieści Zafóna, widzimy, że pisarz jest zafascynowany przede wszystkim miastem. I ono staje się kanwą snutej opowieści. Cokolwiek by pisał, czy mówił, Zafón zakochany jest w mieście, a ludzie są tylko dodatkiem, millefleurs, ozdobnikiem. Książka nie ma w sobie nic z nudy i ziewania „Gry Anioła”, jej konstrukcja jest prosta i rozwinięcie to znajdujemy w późniejszych powieściach pisarza. Życzyłabym młodym ludziom tyle wyobraźni, ile chowa się w tym rubasznym (sądząc po zdjęciach) Hiszpanie.
„Marina” jest książką bardzo dobrą, jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że powstałą przed najsłynniejszą książką, czyli „Cieniem wiatru”. O tym jednak polski wydawca nie pisze, bo jeszcze nakład źle by się sprzedał?
Moja ocena: 4.5
Moja ocena: 4.5
* * *
Ruiz Zafón Carlos; Marina
Zawsze sądziłem, że stare dworce były nielicznymi magicznymi miejscami, jakie pozostały jeszcze na świecie. Unosiły się jeszcze na nich wspomnienia dawnych pożegnań, rozstań, początków dalekich podróży, z których nie było już powrotu. Jeśli kiedyś się zgubię, niech mnie szukają na dworcu, pomyślałem.
Ruiz Zafón Carlos; Marina;
Czasami to co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni.
Ruiz Zafón Carlos; Marina;
Znikają tylko ci, którzy mają dokąd wrócić.
Zawsze sądziłem, że stare dworce były nielicznymi magicznymi miejscami, jakie pozostały jeszcze na świecie. Unosiły się jeszcze na nich wspomnienia dawnych pożegnań, rozstań, początków dalekich podróży, z których nie było już powrotu. Jeśli kiedyś się zgubię, niech mnie szukają na dworcu, pomyślałem.
Ruiz Zafón Carlos; Marina;
Czasami to co najbardziej prawdziwe, dzieje się tylko w wyobraźni.
Ruiz Zafón Carlos; Marina;
Znikają tylko ci, którzy mają dokąd wrócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz