James Siegel, Wykolejony,
Świat Książki, Warszawa 2004, 302 s.
Życie Charlesa Schine`a toczy się po niezwykle
ustabilizowanych torach. Znajduje szczęście u boku żony i córki, jest
dyrektorem kreatywnym w wielkiej agencji reklamowej w Nowym Jorku. Codziennie
dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Rutyna i bezpieczeństwo. I oto pewnego
dnia, kiedy spóźnia się na swój pociąg i jedzie następnym, poznaje w przedziale
piękną kobietę. Nawiązują namiętny romans, a Charles dostaje to, o czym w
gruncie rzeczy marzył – jego życie się odmienia – znika nuda. Jeszcze nie wie,
że jest to jazda po bocznym torze i że jak ćma ślepo zmierza w sam środek
ognia, by za chwilę pogrążyć się w koszmarze.
Ujmijmy to tak: sięgnęłam po książkę, bo spodobał mi się
film z Clivem Owenem. Po przeczytaniu książki, zastanowiło mnie jedno: jak z takiego gniota
mógł powstać całkiem interesujący film?
Akcja w powieści jest schematyczna do bólu. Sam zaś sposób
pisania Siegela chwilami ociera się o wulgarność i grafomanię. Przeczytać i zapomnieć. Ewentualnie zamiast
tracenia czasu na czytanie (w tym przypadku), obejrzeć film.
Omijać szerokim łukiem.
Moja ocena: 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz