czwartek, 24 stycznia 2013

Jodi Picoult „Świadectwo prawdy”

Jodi Picoult, Świadectwo prawdy, Prószyński i S-ka, Warszawa 2006, 440 s.
 
W oborze na farmie amiszów w Pensylwanii znaleziono zwłoki noworodka. Lokalna społeczność jest w szoku o odebranie dziecku życia zostaje oskarżona jego domniemana matka, osiemnastoletnia Katie Fisher, niezamężna dziewczyna z rodziny amiszów. Sprawę Katie przyjmuje Ellie Hathaway, adwokatka z wielkiego miasta. Po raz pierwszy w swojej karierze spotyka się z wymiarem sprawiedliwości rządzącym się innymi zasadami niż ten, który zna na wylot. Zagłębiając się w świat amiszów, musi znaleźć sposób, aby dotrzeć do swojej klientki i porozumieć się z nią w jej języku. Praca nad tą zawikłaną sprawą prowadzi ją także w głąb własnego ja, a kiedy jeszcze pojawi się w jej życiu mężczyzna z przeszłości, Ellie stanie oko w oko ze swoimi najtajniejszymi lękami i pragnieniami.

Tym razem Picoult podejmuje temat odmienności religijnej i jej hermetyzmu kontra pragnienie życia „jak inni”. Czytając o losach Katie Fisher nie mogłam jej polubić. I nie potrafiłam jej usprawiedliwić. Jakakolwiek zamknięta wspólnota, która izoluje się od świata, a jednocześnie twierdzi, że ma patent naprawdę i Boga, przyprawia mnie o dreszcz zgrozy. Mogę zrozumieć pragnienie życia po swojemu, ale zrywanie wszelkich kontaktów z dziećmi, które zrywają z hermetyzmem i niewiedzą, pragną się uczyć i żyć w świecie gdzie elektryczność nie jest dobrem zakazanym, jest dla mnie przejawem skrajnej nietolerancji.
Katie Fisher żyje w rozdarciu i na skraju dwóch światów. Obarczona swoją amiszową tradycją nie czuje się dobrze ani pod dachem rodziców, ani w „normalnym świecie”. Do tego dochodzą pierwsze doświadczenia seksualne, pierwsze zauroczenie i niechciana ciąża. Cichy poród kończy się tragedią i powiem szczerze, śmierć dziecka przesłoniła mi problemy panny Fisher. Wszystko odeszło na drugi plan.
„Świadectwo prawdy” powinno być lekturą obowiązkową dla dorastających, niedoświadczonych dziewcząt. Powieść chociaż osadzona jest w dość niezwykłych realiach, to jednak podejmuje problemy, z którymi borykają się nie tylko młode amiszki. Dziewczęta podobne do Katie Fisher można spotkać w sumie wszędzie, wystarczy, że wychowują się w zamkniętych enklawach i nie znają ani siebie, ani potrzeb swego ciała, ani nie zdają sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów.
Moja ocena: 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz