Anna Klasen, Mój lęk, mój koszmar, KDC, Warszawa 2006, 253 s.
Choroba, która przez wiele lat towarzyszyła Annie w jej codzienności, to zaburzenia lękowe. Cierpi na nią wielu ludzi. Chorzy żyją w permanentnym lęku, dręczeni przez różne dolegliwości cielesne, którym towarzyszy silny dyskomfort psychiczny. W taki oto sposób ich codzienność staje się męczarnią, najprostsze funkcje, najbardziej oczywiste czynności mogą się okazać barierą nie do pokonania. Anna miała wielkie szczęście. Udało się jej uwolnić z tego "więzienia cienia", dzięki wieloletniej terapii i intensywnej pracy nad sobą. W tej książce opowiada o swojej długiej drodze przez mękę i powrocie do normalnego życia.
Kiedy przeczytałam notkę z
tyłu książki Klasen, zaczęłam się wahać czy w ogóle powinnam czytać tę książkę.
Przecież już wychodziłam trochę, więc po co miałabym czytać o lęku kogoś
innego, a tym samym wrócić niejako w swój lęk? Na szczęście z zasady czytam to,
co wypożyczę.
Strona po stronie czułam się,
jakby ktoś pisał o mnie, o moich lękach i fobiach. I zaczął mnie ogarniać
spokój z jednej strony, a z drugiej – gniew. Spokój, że nie ja jedna wyłączyłam
się z normalnego życia, straciłam osiem lat na byciu posłuszną panice, na
oddalanie od siebie pytania: kim jestem. Gniew, że lekarze w B. uznali moje
lęki za urojenia i bełkot.
Klasen od dzieciństwa
towarzyszyło wspomnienie osoby, która zemdlała w jej obecności. W mojej pamięci
też odświeżył się podobny obraz. Zobaczyłam dziwną reakcję ludzi, przekonanie,
że omdlenie jest wynikiem picia alkoholu, niewybredne żarty o dziewczynie, jej
odsłoniętych nogach. Pewnie gdzieś mi to w podświadomości zostało.
Choroba Klasen zaczęła się po
urodzeniu pierwszego dziecka. I znowu – chociaż lęki miałam już wcześniej,
potrafiłam z nimi żyć, egzystowałam normalnie. Dopiero po urodzeniu młodej coś
we mnie pękło i z wolna wycofywałam się z życia towarzyskiego, szukałam okazji
aby nie wychodzić. Apogeum było zachorowanie na ospę. Wiedziałam, że dorośli
przechodzą ją silniej, wystraszyłam się tak, że zupełnie zasklepiłam się w
sobie. Wówczas obwarowałam się w mieszkaniu na siedem miesięcy. Przez ponad pół
roku nie wystawiłam stopy za próg mieszkania.
Klasen wspomina o uczuciach
paniki w konkretnych miejscach. Unikała potem tych miejsc uznając je za
niebezpieczne. Miałam to samo! Pierwszy atak paniki, który przeżyłam w ciąży z
młodą zdarzył mi się 50 metrów od mojego bloku, przy drewnianym domku. Od
tamtej pory przechodzenia obok tamtego budynku unikałam, przechodziłam na drugą
stronę ulicy, szłam drogą osiedlową nadkładając drogi, szłam w drugą stronę
Robiłam wszystko aby nie mijać domku, przy którym przeżyłam ten cholerny atak.
Przestałam jeździć
autobusami, nie robiłam zakupów w sklepie, nie wychodziłam z młodą do żadnego z
pobliskich parków. To był koszmar. W przedszkolu u młodej byłam może 20 razy. A
chodziła tam przez 4 lata. Wciąż jednak bałam się, że zemdleję, że dostanę
ataku paniki, że otoczą mnie ludzie uznając za pijaną, że nie będę w stanie
zapewnić opieki dziecku. Zamknęłam się szczelnie w więzieniu własnego umysłu.
Dokładnie to samo opisywała Klasen. Te same lęki, przeszkody w normalnym życiu.
Takie życie nie jest życiem, to wieczny koszmar na jawie. To istnienie z
przyssanym do umysłu lękiem, który nie odpuszcza prawie na krok. Najbardziej
irracjonalne moje wspomnienie: oglądając odcinek „Seksu w wielkim mieście”
widziałam, jak główna bohaterka szła po betonowej klatce schodowej i wówczas
pomyślałam, że nigdy nie chciałabym znaleźć się w takim miejscu. I panika
zaczęła szaleć we mnie.
Klasen walczyła z chorobą
ponad dziesięć lat. Chodziła do terapeutów, na spotkania grup wsparcia, szukała
rozwiązania swego problemu. Czytała mnóstwo rzeczy na temat agorafobii, wreszcie
zdecydowała się na terapię konfrontacyjną, a potem na pobyt w klinice. Stawiła
czoło swej panice, strachu przed ludźmi, lękowi przed lękiem. Ma świadomość, że
zawsze już będzie „inna”, ale stara się z tym walczyć dla dobra dzieci, dla
dobra małżeństwa.
Moja ocena: 5.5
Moja ocena: 5.5
* * *
Klasen Anna; Mój lęk, mój
koszmar;
Kim byłam, ja, dorosła
kobieta, która nie potrafiła jeździć autobusem ani tramwajem, robić zakupów,
spotykać się z przyjaciółmi?
Kim, u diabła, byłam?
Klasen Anna; Mój lęk, mój
koszmar;
Agorafobia zaczyna się z
początku od sporadycznych i przypadkowych napadów ciężkiego lęku. Wychodzeniu z
domu towarzyszą zaburzenia krążenia, dolegliwości sercowe, zawroty głowy,
uczucie duszności, które pojawiają się tak nieoczekiwanie, że chorzy – opisując
swoje ataki – prawie zawsze twierdzą, że panika spada na nich „jak grom z
jasnego nieba”. Na początku ataki ciężkiego lęku, tak zwanego lęku panicznego,
występują w większych odstępach czasu; ale stosunkowo szybko ich częstotliwość
wzrasta, tak samo zresztą jak stopień ich intensywności i czas trwania. W
zaawansowanym stadium choroby napady paniki trwają już nie sekundy, ale
godziny. Najpóźniej zaczyna się również tak zwany „lęk przed lękiem”,
nieustanny, uporczywy lęk przed kolejnymi nieobliczalnymi atakami. Pacjenci
reagują zwykle typową dla nich strategią ucieczki, stosują uniki i manewry
wymijające, to znaczy unikają wszystkiego, czego się obawiają lub co już raz
wywołało u nich atak paniki. Wstydzą się swego zachowania, które jest dla nich
w najwyższym stopniu żenujące. Dlatego starannie ukrywają swoje dolegliwości,
rezygnują z życia towarzyskiego i wycofują się w domowe zacisze. Lęk przed
opuszczeniem bezpiecznego domu – jedynego azylu chorych – jest
najprawdopodobniej najpowszechniejszą fobią.
Klasen Anna; Mój lęk, mój
koszmar;
Często bałam się, że
zemdleję, że stracę przytomność, jednak jeszcze bardziej niż groźba zemdlenia
prześladował mnie strach przed wywołaniem sensacji, przed publiczną
kompromitacją, nieuniknioną – jak mi się wydawało – w takich sytuacjach.
Klasen Anna; Mój lęk, mój
koszmar;
Pacjenci z lękami, tak było
napisane we wszystkich książkach, przyjmują postawę defensywną. Ich tajemną
bronią jest strategia ucieczki, której zasadniczym elementem są rozmaite uniki
i manewry wymijające. Chorzy są przeświadczeni, że trudne sytuacje mogą
przetrwać jedynie dzięki pomocy innych ludzi. Dlatego „programowo” szukają
ochrony i wsparcia u bliskich. Zawsze mają przy sobie telefony komórkowe albo
lekarstwa – w razie nagłego wypadku.
Wszystko było mi aż nadto
dobrze znane.
Szczególnie podstępna jest
tak zwana „fobia fobii”. Permanentny lęk przed lękiem – „boję się, że się
przestraszę” – utrzymuje ogólne napięcie na bardzo wysokim poziomie, nasilając
podatność na to, czego wszyscy chorzy na zaburzenia lękowe obawiają się
najbardziej: następnego ataku paniki.
Klasen Anna; Mój lęk, mój
koszmar;
Jednak często mój syn musiał
się zadowalać towarzystwem innych osób: byli to jego dziadkowie, ojciec, ciotki
i wujkowie, którzy chodzili z nim na plac zabaw albo do parku, którzy zabierali
go na urodziny kolegów i koleżanek, jeździli z nim na karuzeli, zwiedzali
wystawę psów czy kotów albo jechali autobusem na basen.
Klasen Anna; Mój lęk, mój
koszmar;
Wieczorem czułam się tak,
jakbym szła nie do teatru, ale na szafot. To nie było przedstawienie, to nie
była ta wielka sala, to nawet nie był ten wielki tłum ludzi. To był lęk, że
będę się rzucać w oczy. Że wywołam sensację. Skandal. Że się skompromituję,
przed kolegami mojego męża. A przez to ośmieszę również jego.
Klasen Anna; Mój lęk, mój
koszmar;
Lęk.
Ten lęk, że nie podołam.
To rozpaczliwie walące,
dudniące serce, ten zawrót głowy, ten żar.
W końcu powiedziałam sobie:
Niech się dzieje, co chce. Wszystko mi jedno.
I nawet jeśli umrę w
autobusie: Wszystko mi jedno.
I nawet jeśli umrę w pociągu
i wszyscy będą się gapić: Wszystko mi jedno.
Tak jak do tej pory nie mogę
i nie chcę już dłużej żyć.
Bo inaczej będę umierać
każdego dnia po trochu, po kawałku.
Ze strachu.
Świetnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuń