Sophie Hayes, Sprzedana, Amber, Warszawa 2012, 320 s.
Sophie miała dwadzieścia cztery lata, kiedy pojechała do Włoch odwiedzić chłopaka – swojego dobrego przyjaciela. Spędzili razem romantyczny weekend i Sophie uwierzyła, że to miłość jej życia.
Ale kiedy powiedziała, że musi wracać do Anglii, wszystko się zmieniło. Uroczy i troskliwy Kas pokazał swoją prawdziwą twarz: brutalną i cyniczną. I poinformował ją, że będzie dla niego pracowała.
Na okładce książki wydawca umieścił informację: „Seks 30
razy na dobę przez 7 dni w tygodniu…” i w tym zawarł właściwie wszystko,
bo Sophie Hayes skupia się raczej na innych aspektach „włoskiego epizodu”.
Bowiem jej opowieść to przede wszystkim zaprzeczenie stereotypom ofiary handlu
żywym towarem. Jadąc na spotkanie z „przyjacielem” miała pracę, oparcie w
rodzinie, była inteligentna i nie pochodziła z kraju Europy Środkowej czy
Wschodniej, lecz z Wielkiej Brytanii. Tym samym okazało się, że nawet kobiety z
najlepiej rozwiniętych krajów świata mogą stać się ofiarami pazernych sutenerów
i żadna nie jest bezpieczna.
Sophie Hayes zaczyna swą opowieść od ukazania relacji ojca i
reszty rodziny. Niestety takich chamskich, zapatrzonych w siebie i depczących
uczucia innych dupków (przepraszam, ale inaczej tego faceta nie potrafię, a
może i nie chcę określić) jest wielu. I to nie tylko w Anglii. Najgorsze jednak
jest to, że wyniesione z dzieciństwa wzorce, rzutują w przyszłości na relacje
damsko-męskie. Wizerunek mężczyzny jest zaburzony, a kobieta rzadko kiedy
potrafi wieść normalne życie emocjonalne.
Kas krążył wokół Hayes od lat. W końcu uznała go za
przyjaciela, a z definicji jest to osoba, której się ufa, nieprawdaż? A tu
nagle okazuje się, że „przyjaciel” żąda pomocy i odpracowania rzekomego długu.
Odpracowania ciałem. Najgorszy zaś jest strach. Można go nie rozumieć, złościć
się na „tchórzostwo” Sophie Hayes, ale inteligentne granie na uczuciach może
sprawić wiele złego, a „wyuczona bezradność” szybko potrafi ogarnąć osoby
niepewne siebie, od dzieciństwa pozbawione normalnych relacji z mężczyznami.
Czytając wspomnienia Hayes aż się we mnie gotowało. Handel
ludźmi to paskudny proceder, a jednak wciąż ma się dobrze, pomimo starań
policji czy kampanii społecznych. I to niepojęte pragnienie prostytutki. Nigdy
nie zrozumiem facetów!
Sophie Hayes się udało. Wyrwała się z tego piekła. Jednak
nie potrafiła przestać się bać swego prześladowcy i jego zapewnień, że ona „przecież
to lubi”, a on „ją kocha”! (Kochał raczej te pieniądze, które dla niego
zarabiała.) Kilka lat temu założyła fundację mającą pomagać osobom, które
znalazły się w takim samym położeniu, jak ona kiedyś. Hayes działa, prowadzi
pogadanki z młodymi dziewczynami, ale nic nie zmieni przeszłości.
Lektura obowiązkowa dla dorastających dziewczyn i ich matek.
Nie każdy przyjaciel jest nim w istocie. I może opowieść Angielki przekona
wszystkie te małolaty zapatrzone w przystojnych, forsiastych facetów.
A tak na marginesie – na końcu książki jest opowieść matki
Hayes. I na tych kilku kartkach mamy równie (jeśli nie bardziej) wstrząsającą
relację. Polecam.
Moja ocena: 4.5
Moja ocena: 4.5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz