Georges Simenon, Maigret i oporni świadkowie, Czytelnik, Warszawa 1969,
160 s.
160 s.
Ktoś zabił członka rodziny Lachaume, właścicieli firmy
założonej w 1817 r., teraz będącej na granicy bankructwa. Nikt z domowników nic
nie słyszał. Nikt nic nie wie. Przystawiona do okna drabina sugeruje, że
sprawcą był ktoś z zewnątrz.
Stary, dobry Simenon powrócił. „Maigret i oporni świadkowie”
to książka niewielka objętościowo acz w pełni zadawalający gusta fanatyków
kryminału. Ponura atmosfera listopadowych dni, podupadająca rodzina wciąż
żyjąca świetlaną przeszłością, zawiść i chciwość, zdrada i egoizm. Maigret musi
stawić czoła nie tylko świadkom, którzy nie są skorzy do współpracy, ale też
nowemu, młodemu sędziemu Angelot.
W „Opornych świadkach” liczy się klimat. Szarość i zimno listopadowych
dni, z którymi Maigret walczy popijając grog. Wielki, zaniedbany dom i
biszkopty Lachaume, których młodsi współpracownicy inspektora nie znają i nigdy
nie próbowali. I fakt, że z sześciorga domowników nikt nie słyszał strzału. W
tej opowieści Simenon kreśli obraz podupadłej burżuazji, dawno minionej
świetności, którą żyją domownicy, mrzonek o odbudowaniu firmy za wszelką cenę.
Każde słowo wychodzi z ust domowników niechętnie, nie mają ochoty współpracować
z policją, trwają w stuporze nie przyjmując do wiadomości faktu, że wszystko
wskazuje na to, że mordercą jest ktoś z nich.
Rozwiązanie, do którego dochodzi Maigret jest równie ponure,
jak cała ta zubożała familia i jej obecne życie.
Moja ocena: 4.5