piątek, 11 grudnia 2015

Daria Doncowa „Zupa ze złotej rybki”

Daria Doncowa, Zupa ze złotej rybki, Świat Książki, Warszawa 2004, 318 s.

Ludzie miewają różne hobby... Na przykład przyjaciółka Darii, Lilka, po raz ósmy wychodzi za mąż. Wszystkich wcześniejszych mężów porzucała. Daria Wasilijewa wraz z całą swoją rodziną świetnie bawi się na weselu, dlatego w osłupieniu patrzy na zapłakaną Lilkę, która następnego ranka zjawia się na progu jej domu z informacją, że w noc poślubną mąż zażądał... rozwodu. Dzień później Daria otrzymuje wiadomość, że Lilka utopiła męża. Nie do wiary, ale jest świadek, a w sądzie Lilka przyznaje się do winy. Amatorce prywatnego śledztwa intuicja podpowiada jednak, że cała historia jest podejrzana. Postanawia zrobić wszystko, aby Lilka w najbliższej przyszłości mogła wyprawić swoje dziewiąte wesele...

Ach, ta rosyjska fantazja! W „Zupie ze złotej rybki” nie ma chwili wytchnienia. Albo Doncowa wprowadza co chwila nowych bohaterów, albo wspomina życie przed upadkiem komunizmu, a wszystko to okraszone dowcipnymi uwagami i śmiesznymi sytuacjami. Powieść zaczyna się tak: „W małżeństwie trudno jest tylko przez pierwsze dwadzieścia pięć lat, potem człowiek już rozumie, że nie może spodziewać się po partnerze niczego dobrego i zaczyna wieść szczęśliwe życie.[1]” Niestety ani Daria Wasiljewa, ani jej przyjaciółka Lika (z domu Podujwieter) nigdy nie miały okazji tego sprawdzić. Lika zmienia mężów jak rękawiczki, aż w końcu trafia do więzienia za zamordowanie najnowszego oblubieńca. Daria Iwanowna wietrzy w tym jakiś kant i zaczyna się właściwa opowieść. Autorka wprowadza czytelnika w świat bezdomnych, złodziejaszków, dziwacznych rozrywek bogatych Rosjan, ludzi leniwych, próżnych, urażonych. Jest z czego wybierać, bo każdy bohater, nawet trzecio- czy czwartoplanowy zarysowany jest dosadnie i wyraźnie. W krzywym zwierciadle odbijają się przywary rodaków Doncowej, którzy nie potrafią lub nie chcą odnaleźć się w postkomunistycznej rzeczywistości, aczkolwiek wszystko opisane jest tak zręcznie, że z autorki nie wychodzi natrętna moralizatorka.
Sam wątek kryminalny zagmatwany jest szalenie. Ale Wasiljewa niestrudzenie podąża od człowieka do człowieka, jednego postraszy, dla drugiego znajdzie miłe słowo i w końcu znajduje rozwiązanie.
Świetna rozrywka, idealna książka do czytania w czasie dojazdów do pracy, kiedy w gwarze i tłumie ciężko się skupić, a jeszcze ciężej znaleźć jakieś jasne strony życia.  
Moja ocena: 5


[1] D. Doncowa, Zupa ze złotej rybki, Świat Książki, Warszawa 2004, s. 3.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz