Wiesław Myśliwski, Ostatnie rozdanie, Znak, Kraków 2013, 447 s.
„Ostatnie rozdanie” to dzieło „totalne”, które chce objąć
całość ludzkiego doświadczenia, dotknąć tajemnicy bytu. Jest zachętą do
myślenia, nie poucza, nie moralizuje i nie ocenia. Pokazuje życie z jego
dobrymi i złymi stronami. To powieść filozoficzna i wielowymiarowa, której
tematem jest człowiek i ludzki los zawieszony między przypadkiem a
koniecznością. Perfekcyjnie skonstruowana, zachęca do lektury wielokrotnej –
przy każdej pozwalając odkryć jej nowe wymiary i perspektywy. Żywioł opowieści
sprawia, że czytelnik zatapia się w niej i oddaje się jej zniewalającemu
nurtowi.
Nie lubię określeń skrajnych
i tekst, że „Ostatnie rozdanie” to dzieło „totalne” odebrałam sceptycznie. I
podczas lektury, i po jej zakończeniu nadal owej „totalności” nie pojmowałam.
Ale też nigdy nie pretendowałam do tego, że wszystko wiem i wszystko rozumiem.
Mogę jednak napisać, że najnowsza książka pana Myśliwskiego jest kawałkiem
fantastycznej literatury.
A przyjemność z czytania czerpie
się już od pierwszych akapitów, gdzie narrator zaczyna kreślić swą przeszłość
za punkt wyjściowy mając porządkowanie starego, sponiewieranego upływem lat notesu
z adresami. Pomysł jest przedni. Sama nie korzystam z notesów, ale moje roczne
kalendarze pęcznieją w ciągu roku korzystania z nich i zawierają tyle
wspomnień, że może kiedyś, kiedy już będę siwą babuleńką z przyjemnością usiądę
sobie i przyjrzę się ponownie mojemu życiu.
Głównemu bohaterowi wystarcza
notes z adresami, notes kupiony w chwili natchnienia, kiedy go jeszcze nie
potrzebował, kiedy nie miał w sumie czego zapisywać a towarzyszący potem mu
przez całe życie, dłużej niż trwały jego relacje z kobietami czy męskie przyjaźnie.
Myśliwski opowiada o związkach damsko-męskich, o pierwszym zakochaniu, o
poszukiwaniu miejsca w powojennej Polsce, o bezkompromisowości i cenie, jaką
się za to płaci. I chociaż poznajemy życie narratora dość dobrze, do końca
skrywa on przed czytelnikiem swe tajemnice, może więc faktycznie do „Ostatniego
rozdania” należy wrócić drugi i trzeci raz?
Porządkowanie notesu,
podobnie jak porządkowanie życia, nie jest ani łatwe, ani owocne. Pomimo
największych chęci narrator gubi się w gąszczu zapomnianych personaliów nie
mogąc zdecydować się czy je pominąć, czy starać sobie przypomnieć. Oddzielenie
tego, co było ważne w życiu jest równie trudne.
Myśliwski nie prowadzi fabuły
linearnie. To nazwiska dają pretekst do wspomnień i opisu poszczególnych
zdarzeń, z których wyłania się przeszłość narratora. Autor pisze jednak z
wielką precyzją, dba o szczegóły i pozorna chaotyczność składa się na opowieść
o życiu, nie ma luk, nie ma niewyjaśnionych spraw, a wszystko ujęte jest w
piękną polszczyznę, w styl iście mistrzowski. Piękna powieść.
Co ja tu dużo będę pisała.
Czegokolwiek bym nie próbowała wyjaśnić, opisać i tak nie dorównam nawet w
ułamku talentowi pana Myśliwskiego. „Ostatnie rozdanie” po prostu trzeba
przeczytać, bo jest to wspaniałe antidotum na tę grafomańską papkę serwowaną
nam przez większość obecnie piszących „pisarzy”.
Moja ocena: 6
* * *
Myśliwski Wiesław; Ostatnie
rozdanie;
Tylko czy jakiekolwiek życie da się zmieścić w tym, co najważniejsze? I nie sądzę, aby do życia można zastosować hierarchię: najważniejsze, ważne, mniej ważne lub całkiem nieważne. To tak, jakby chcieć ustalić hierarchię ludzkich kalectw. Posłyszałem kiedyś taką rozmowę w pociągu, co by pan wolał, nie widzieć czy nie mówić. Okrutne i bez sensu. Ale w pociągu można usłyszeć najbardziej bezsensowne rozmowy. Zwłaszcza gdy się jazda dłuży, a zawsze się dłuży.
Tylko czy jakiekolwiek życie da się zmieścić w tym, co najważniejsze? I nie sądzę, aby do życia można zastosować hierarchię: najważniejsze, ważne, mniej ważne lub całkiem nieważne. To tak, jakby chcieć ustalić hierarchię ludzkich kalectw. Posłyszałem kiedyś taką rozmowę w pociągu, co by pan wolał, nie widzieć czy nie mówić. Okrutne i bez sensu. Ale w pociągu można usłyszeć najbardziej bezsensowne rozmowy. Zwłaszcza gdy się jazda dłuży, a zawsze się dłuży.
Myśliwski Wiesław; Ostatnie
rozdanie;
Powie ktoś: a pamięć? Czyż nie jest strażnikiem naszego ja? Czyż nie zapewnia nam poczucia, że to my, nie kto inny? Czyż nie scala nas, nie nadaje nam znamienia? Otóż nie radziłbym ufać pamięci, jako że pamięć jest podległa naszej wyobraźni, więc nie może być wyrocznią prawdy o nas. Tak naprawdę kim jesteśmy, zawdzięczamy wyobraźni. A wyobraźnia nigdy nie idzie w parze z pamięcią, nie odróżnia prawdy od szaleństwa.
Powie ktoś: a pamięć? Czyż nie jest strażnikiem naszego ja? Czyż nie zapewnia nam poczucia, że to my, nie kto inny? Czyż nie scala nas, nie nadaje nam znamienia? Otóż nie radziłbym ufać pamięci, jako że pamięć jest podległa naszej wyobraźni, więc nie może być wyrocznią prawdy o nas. Tak naprawdę kim jesteśmy, zawdzięczamy wyobraźni. A wyobraźnia nigdy nie idzie w parze z pamięcią, nie odróżnia prawdy od szaleństwa.
Myśliwski Wiesław; Ostatnie
rozdanie;
Są ludzie, którzy nie lubią ciszy, gdyż gubią się w ciszy jak we mgle. A może cisza jest dla nich równoznaczna z samotnością.
Są ludzie, którzy nie lubią ciszy, gdyż gubią się w ciszy jak we mgle. A może cisza jest dla nich równoznaczna z samotnością.
Myśliwski Wiesław; Ostatnie
rozdanie;
Młodość nie jest tak pociągająca, jak się panu może wydaje. Młodość to zmarnowany czas. Zmarnowany na złudzenia. Jakby życie ofiarowując nam młodość, zadrwiło z nas, aby tym dotkliwiej nas potem doświadczyć.
Młodość nie jest tak pociągająca, jak się panu może wydaje. Młodość to zmarnowany czas. Zmarnowany na złudzenia. Jakby życie ofiarowując nam młodość, zadrwiło z nas, aby tym dotkliwiej nas potem doświadczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz