
Wydaje się, że wątek kryminalny (naprawdę marginalny) posłużył Tallisowi za pretekst ukazania zaburzeń psychicznych w człowieku, zaburzeń emocji, których zenitem okazała się zbrodnia. Mnie ta książka wciągnęła, wciągnęły opisy zawiści pomiędzy naukowcami, ukazanie ich wielkiego rozdętego ego, które w rzeczywistości ma rozmiary przepiórczego jaja. Inne fragmenty przyprawiły mnie o mdłości, ukazały jak chory i bezsensowny jest świat chorób, na jakie może cierpieć człowiek, zaś fragmenty mające udowodnić ateizm głównego bohatera – rozśmieszyły mnie swoją pozorną logiką. Znam rozmowy spod znaku: „skoro Bóg tak kocha ludzi, to pozwolił na holokaust i inne zbrodnie” i tu Tallis się nie popisał. Jego logika jest nielogiczna. Drugim ale odnośnie książki jest koniec. W porównaniu do reszty książki, jest nieco rozczarowujący.
Moja ocena: 4
* * *
Muszę przyznać, że nigdy nie interesowałem się znacząco kinem kontynentalnym. Środek wyrazu, którego najważniejszym motywem przewodnim okazuje się zapalanie papierosa, budzi pewne wątpliwości. Podejrzewam, że gdyby wyciąć nader liczne ujęcia, w których papierosy zapala się, gasi albo nonszalancko wrzuca do Sekwany, i złożyć je do kupy, stanowiłyby przeważającą część większości francuskich filmów. W istocie, modny znawca kina kontynentalnego częstokroć nie zdaje sobie sprawy, że film francuski przeciętnie trwa tylko dwadzieścia minut. Pozostała część poświęcona jest tytoniowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz