środa, 7 grudnia 2011

Nadżud Ali „Dziesięcioletnia rozwódka”

Sprawa dziesięcioletniej Jemenki, która zdecydowała się pójść do sądu i zażądać rozwodu była głośna w 2008 roku. Wcale nie było pewne czy ten rozwód dostanie, bo przecież odrzucając (starszego o dwadzieścia pięć lat) męża, splamiła honor swojej rodziny. Samo zaś wydanie dziecka (bo przecież nie kobiety!) jest… tfu!... tradycją nie tylko na jemeńskiej prowincji, ale w ogóle w tamtym kraju.
Niby mamy XXI wiek, a niektóre rejony świata wciąż tkwią w jakichś koszmarnych i zacofanych zwyczajach sankcjonujących pedofilię. Jest to równie frustrujące, jak i, tak po ludzku, wkurwiające.
Opowieść Nadżud Ali jest smutnym świadectwem tego, że nie wszystkim jest dane jakiekolwiek dzieciństwo, nie mówiąc już o szczęśliwym. Molestowanie, bicie, płacz, nakaz bycia „dorosłą” w wieku, kiedy powinno się chodzić do szkoły, bawić z koleżankami i śmiać z głupot – tak wygląda życie setek muzułmańskich rówieśnic dziewczynki. A wszystko podparte górnolotnymi słowami: honor, tradycja, religia. Bo przecież Prorok również poślubił dziewięciolatkę. Jak napisała w „Niewiernej” Ayaan Hirsi Ali – to nie czyni zeń bohatera, ale zwykłego pedofila.
Książka chwilami tchnie typowo dziecięcą naiwnością i prostotą. Dla dziewczynki wyznacznikiem luksusu jest posługiwanie się sztućcami, jedzenie pizzy, oglądanie kreskówek w telewizji, lalka będąca arabskim odpowiednikiem Barbie. To wszystko większość dzieci w Polsce ma na wyciągnięcie ręki, a co ważniejsze: uważa, że im się to po prostu należy. I… w sumie mają rację. Niech się bawią, póki mogą.
Moja ocena: 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz