czwartek, 29 grudnia 2011

Joy Fielding „Martwa natura”

„Martwa natura” to powieść gdzie główną bohaterką jest pogrążona w śpiączce Casey. Zamiarem Fielding było prawdopodobnie wprowadzenie urozmaicenia do jej, było nie było, sztampowych fabuł. Dostajemy zatem lekturę, gdzie dialogi przypominają niemalże słuchowisko radiowe, z Casey jako główną (i jedyną) słuchaczką. Próba ta jest raz bardziej, raz mniej udana. Momenty, w których główna osoba dramatu słyszy jak lekarz tłumaczy lekarzowi czym jest rurka tracheotomijna, czym jest wstrząśnienie mózgu; jak koleżanka tłumaczy koleżance czym są buty od Manolos są po prostu żałosne i sztuczne.
Zmiana formy zamiast urozmaicić pisarstwo Fielding doprowadziła do powstania książki nudnej i przewidywalnej. Jak zawsze bowiem chodzi o pieniądze albo miłość. Jest to najnowsza powieść Fielding i jednocześnie najsłabsza.
Dochodzi do tego spartaczone tłumaczenie, gdzie widać ignorancję tłumacza i brak dbałości o szczegóły i dbałości o czytelnika. Dodajmy do tego błędy gramatyczne i stylistyczne. Polecam tylko dla bardzo cierpliwych i niewymagających.
Moja ocena: 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz