czwartek, 2 stycznia 2014

Mo Hayder „Rytuał”

Mo Hayder, Rytuał, Sonia Draga, Katowice 2010, 407 s.

W majowy wtorek tuż po lunchu policyjny nurek Phoebe Marley zaciska dłoń na ludzkiej ręce.
Już sam fakt, że ręce nie towarzyszy reszta ciała, jest wystarczająco niepokojący. Co gorsza, następnego dnia policja znajduje drugą rękę. Obie niedawno amputowano, a śledczy mają powody przypuszczać, że amputowano je za życia ofiary.
Komisarz Jack Caffery, właśnie oddelegowany do Wydziału Kryminalnego Policji w Bristolu, próbuje zapomnieć o klęskach osobistych życia w Londynie. Od lat prześladowany poczuciem winy po zniknięciu brata, szuka mężczyzny, który ostatnio opuścił więzienie, mężczyzny, który sypia pod gołym niebem i wędruje po kraju, nękany wspomnieniami o straszliwej zbrodni.

To już standard, że detektyw musi zmagać się z własnymi demonami. I tylko od autora zależy czy te demony czytelnika znudzą, czy wciągną i poruszą. Nie inaczej rzecz ma się z Jackiem Cafferym. Ucieczka z Londynu do cichego Bristolu, poczucie winy, bolesna przeszłość. A jednak nie trąci to kliszą, nie irytuje.
Akcja jest spójna, logiczna i wciąga. Mo Hayder dorzuca też garść wiadomości na temat nurkowania, religii i wierzeń afrykańskich, oraz specyficznej bristolskiej atmosfery. Świat ukazany w „Rytuale” jest niejednoznaczny i daleki od obrazu sielskiej angielskiej prowincji. Nie błądzimy po wrzosowiskach i klifach, lecz po miejscach występku i enklawach, które zazwyczaj turyści zazwyczaj omijają szerokim łukiem. I tylko Polak o imieniu Ivan jest zgrzytem, bo w życiu nie słyszałam, aby w Polsce ktoś tak się nazywał. Studia nad Muti i Bwiti przesłoniły autorce o wiele bliższą, europejską rzeczywistość.
Ale chętnie sięgnę i po inne książki Mo Hayder. Spodobał mi się jej styl pisania.
Polecam: 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz