Diane Ducret, Kobiety
dyktatorów, Znak, Kraków 2012, 359 s.
Miłość, szaleństwo czy żądza władzy?
Tylko Claretta nie opuściła mężczyzny, który jeszcze niedawno był uwielbiany przez miliony Włochów. Stojąc przed plutonem egzekucyjnym, wyszeptała: „Jesteś zadowolony, że zostałam z tobą do końca?”.
Dla Jiang Quing śmierć męża miała być dopiero początkiem wielkiej kariery - była bardzo bliska przejęcia władzy w komunistycznych Chinach. Wiedziała, że gra o najwyższą stawkę.
Tylko Claretta nie opuściła mężczyzny, który jeszcze niedawno był uwielbiany przez miliony Włochów. Stojąc przed plutonem egzekucyjnym, wyszeptała: „Jesteś zadowolony, że zostałam z tobą do końca?”.
Dla Jiang Quing śmierć męża miała być dopiero początkiem wielkiej kariery - była bardzo bliska przejęcia władzy w komunistycznych Chinach. Wiedziała, że gra o najwyższą stawkę.
Piętnastoletnia Catherine po prostu nie miała wyboru - czuły
na kobiece wdzięki dowódca środkowoafrykańskiej armii wypatrzył ją, gdy szła do
szkoły. Tytułem cesarzowej cieszyła się tylko przez kilka lat - dopóki
zazdrosny małżonek nie oskarżył jej o romans z francuskim prezydentem.
Co łączy te nieprawdopodobne, ale prawdziwe kobiece losy?
Niebezpieczna miłość, chwila szaleństwa czy nieokiełznana żądza władzy?
Dlaczego pokochały zbrodniarzy i despotów? Jaką odegrały rolę w dziejach
najmroczniejszych reżimów XX wieku?
Za każdym pomnikiem dyktatora stoi człowiek i rzadko kiedy
człowiek ten, będąc na samym szczycie aparatu państwowego, jest tam zupełnie
sam. Władza jest równie silnym afrodyzjakiem jak pieniądze czy uroda i chyba
nie ma w tym nic dziwnego, że kobiety lgną do tych, którzy władzę sprawują. Tak
było i za czasów starożytnych, i za czasów oświecenia, i później. Wiek XX wraz
z całym rozwojem techniki i wysypem dyktatur (szczególnie w pierwszych
dekadach) nie był inny. Nawet Hitler nie mógł przemawiać cały czas (choć wydaje
się, że to go bardziej kręciło niż towarzystwo kobiet), kto wie, kim byłby
Stalin, gdyby Kato Swanidze nie umarła tak wcześnie, Mussolini zaś lawirował i
łączył władzę z miłością z mistrzostwem godnym południowca.
Diane Ducret postanowiła zebrać i opisać życiorysy
dyktatorów skupiając się na ich życiu prywatnym i kobietach, które ich
otaczały. Kolejno opisuje: Benito Mussoliniego, Włodzimierza Lenina, Józefa
Stalina, Antonio Salazara, Jeana-Bédela Bokassę, Mao Zedonga, Nicolae Ceauşescu i Adolfa Hitlera. Pomysł i
ciekawy, i pracochłonny. Niestety, efekt nie jest zadowalający. Razi przede
wszystkim chaotyczność opisywanych wydarzeń, nadinterpretacja niektórych
faktów. Brakuje przy skokach w czasie dat, które sprawiłyby całość bardziej
strawną. To znaczy, daty są, najczęściej miesiąc i dzień, acz Ducret tak gania
po całym życiu swych bohaterów, że taka kotwica w postaci roku nie obciążyłaby
tekstu, tylko sprowadziła czytelnika w odpowiedni czas.
Bardzo istotne jest
wprowadzenie, w którym autorka cytuje listy zakochanych kobiet do Hitlera. Ja
wiem, że ten wariat odznaczał się niesamowitą charyzmą, ale wyznania dorosłych
kobiet żenująco przypominają egzaltowane listy do idolów popkultury z późniejszych
dekad. Inny jest tylko styl pisania, sedno pozostało to samo: uwielbienie i
ofiarowanie siebie. Zbiorowo pogłupiały Niemki w latach trzydziestych. Bo jak
inaczej nazwać takie słowa: „Drogi Führerze Adolfie Hitlerze! Pewna kobieta z
Saksonii bardzo pragnie mieć z Panem dziecko. Oczywiście jest to pragnienie
dość niezwykłe, i obsesyjnie prześladuje mnie myśl, że Pan nie powinien mieć
dzieci.”[1],
„Szanowny Panie Hitler, nie bardzo wiem, jak rozpocząć ten list. Przez wiele,
wiele lat było mi trudno, dręczyły mnie niepokoje i problemy moralne, brak
zadowolenia z siebie, potrzeba odnowy... Jednak wszystko to uległo zmianie, gdy
zrozumiałam, że moją odnową jest Pan, Panie Hitler.”[2],
„Drogi Adi! Pewnie będziesz za mną tęsknił odrobinę. Pragnę Ci jeszcze posłać
fotografię, jako symbol mojej miłości. Zatem dołączam moje maleńkie zdjęcie.
Przypominam na nim Madonnę na nieboskłonie.”[3]
Czy wreszcie: „Mój Umiłowany, mój wierny, kochany, nasz wielki Führerze i genialny
generale «Niech żyje zwycięstwo!», «Niech żyje zwycięstwo!», «Niech żyje
zwycięstwo!».”[4]
Podobne wyznania słały Włoszki do swojego „Duce”, ale i on był kochliwy, kłamał
kobietom, zaprzeczał prawdom oczywistym, byle tylko sobie dogodzić.
Nawet Lenin,
szowinista twierdzący, że nie zna kobiety, która przeczytałaby „Kapitalizm”
Marksa czy umiała grać w szachy, szukał wytchnienia od „rewolucyjnej roboty” u
Inessy Armand. Pożądanie do Nadieży Krupskiej szybko się wypaliło, acz
pozostała ona u jego boku aż do jego śmierci. Mało natomiast wiadomo o
kobietach Stalina, oficjalnie miał dwie żony, a potem już cicho jest o jego
życiu erotycznym. Pierwszą żonę kochał tak bardzo, że pisał dla niej wiersze, a
po jej śmierci, próbował skończyć ze sobą. I powiedział: „To było jedyne stworzenie
zdolne zmiękczyć moje kamienne serce. Umarła, a razem z nią wszystkie ciepłe
uczucia, jakie miałem dla ludzkich istot."[5]
Braku uczucia doświadczyła druga żona Stalina, która wolała się zabić niż żyć u
boku tyrana.
Ale nie tylko
kobiety pełne poświęcenia i oddania łączą swe losy z tymi, którzy trzęśli
całymi narodami. Jiang Qing – żona Mao i Elena – żona Nicolae Ceauşescu
potrafiły doskonale wpasować się w życie na partyjnej górze i uszczknąć trochę
władzy dla siebie. Jiang Qing pierwotnie miała być, jak jej poprzedniczki, też
tylko zwykłą żoną i sekretarką, a jednak w końcu wywarła ogromny wpływ na „rewolucję
kulturalną”, spiskowała i nie ukrywała, że chce być kimś więcej niż tylko żoną
przywódcy Chin. Elena Ceauşescu to z kolei podręcznikowy wręcz przykład tego,
jak miernota może osiągnąć szczyty: niedouczona i niekompetentna miała ostatnie
zdanie odnośnie prowadzenia badań naukowych. Śmiano się za jej plecami z jej
naukowych aspiracji i tytułu profesora, którego nigdy by nie zdobyła, gdyby nie
była żoną przywódcy państwa. Co ciekawe, zarówno Qing, jak i Ceauşescu tak
zżyły się przez lata z graną przez siebie rolą, że do końca nie potrafiły pojąć
za co narody tak ich nie cierpią. Zdecydowanie rozdziały poświęcone tym
kobietom są najlepsze w całej książce. Natomiast najsłabszy jest rozdział
poświęcony kobietom Antonio Salazara, gdzie chaos sięgnął szczytu.
Ostatni rozdział
poświęcony został Hitlerowi, temu narcyzowi, który tak zahipnotyzował Niemki i
który nie potrafił poradzić sobie z własną seksualnością. Stłamszony katolickim
wychowaniem uważał pozamałżeński seks za coś bardzo wstydliwego. A przecież nie
tylko Ewa Braun była z nim do końca, również Magda Goebbels, która kochała
bardziej go niż własnego męża.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego Ducret zdecydowała się dołączyć
do tej części kacyka Bokassę. Geograficznie i mentalnie zupełnie nie pasuje do
pozostałych postaci. Za jego rządami nie stała żadna „idea”, czerpał z życia
garściami, ba! nawet się koronował na cesarza i miał tak rozdęte ego, że uważał
się za boga seksu i uroku.
Wszyscy opisani dyktatorzy żyli w oderwaniu od
rzeczywistości i udowodnili, że słowa: „władza deprawuje” są do gruntu prawdziwe.
Pozostawili po sobie setki, czasami miliony trupów. Trzymali się stołka
zamieniając życie kolejnych setek i milionów w piekło. I najdziwniejsze jest
nie to, że rozkochiwali w sobie kobiety, bo zawsze się takie znajdą, ale to, że
do tej pory są ludzie uważający Lenina, Stalina czy Mao za polityków wybitnych,
za ojców narodów z prawdziwego zdarzenia.
„Kobiety dyktatorów” to dobry punkt wyjściowy do bliższego
zapoznania się z sylwetkami niektórych kobiet i zrozumienia mechanizmu uroku
dyktatury.
Moja ocena: 3.5
[1]
D. Ducret, Listy miłosne w archiwum dyktatora, [w:] eadem, Kobiety dyktatorów,
Znak, Kraków 2012, s. 14.
[2]
Ibidem, s. 15.
[3]
Ibidem, s. 17.
[4]
Ibidem.
[5]
Cyt. za: Eadem, Stalin – miłość, sława i dacza, [w:] eadem, Kobiety dyktatorów...,
s. 129.
Źródła zdjęć:
1. Elena Ceauşescu: http://www.casapoporului.ro/article/17732/Elena-Ceausescu
2. Ewa Braun: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/100-rocznica-urodzin-ewy-braun/k1e6x
Źródła zdjęć:
1. Elena Ceauşescu: http://www.casapoporului.ro/article/17732/Elena-Ceausescu
2. Ewa Braun: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/100-rocznica-urodzin-ewy-braun/k1e6x