wtorek, 14 września 2010

Marisha Pessl „Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof”, Donna Tartt „Tajemna historia”

Kilka wniosków, jakie nasunęły się od razu po zakończeniu Pessl i jej „Fizyki katastrof”: książka jest na tyle dobra, na ile myślisz o niej po zamknięciu ostatniej strony. A o „Fizyce katastrof” myślę i ponownie czytam końcówkę. Coś podobnego zdarzyło mi się kiedy czytałam latem Fielding i jej „Patrz, jak Jane ucieka”. Koniec książki Pessl jest faktycznie frapujący, Hitchcockowski. Nie porównałabym jednak „Fizyki katastrof” do Nabokova i Salingera. Raczej do Salingera i Donny Tartt. Szczególnie odnośnie tej drugiej widzę wiele powiązań – książki obu pań napisane są współcześnie, oba tytuły obwołano „błyskotliwymi debiutami”, obie traktują o wejściu narratora w „zamknięty, ekskluzywny krąg młodzieży”, obie celują w intelektualnych i literackich grach z czytelnikiem, w obu historiach chodzi o dorastanie, oraz w obu istotnym elementem, będącym znacznym zwrotem w opowiadanej historii, jest morderstwo. Odnosząc się do książki Pessl powiedziałabym nawet, że do rozdziału na stronie 371 („Wybawienie”), jest to obyczajowa opowieść o dorastaniu. Jednakże po tej stronie zaczyna się czysty Hitchcockowski thriller. I trwa do końca.
Czy książka jest dobra? Tak. Jak mówiłam – wciąga. Ale zrezygnowałam z dawania jej w prezencie gwiazdkowym. Zatrzymam sobie. Tak jak zatrzymałam sobie „Tajemną historię” w czasach gdy zdecydowałam się puścić większość książek do antykwariatu bo byliśmy bez kasy. Historia napisana przez Tartt była moim zdaniem tak odkrywcza, a jednocześnie tak zwyczajna (odnosząc ją do intelektualistów), że nie miałam siły pozbyć się książki. Jednocześnie (ta daa) widzimy, że następuje tu kompleks drugiej książki bo jej „Mały przyjaciel” cholernie mnie rozczarował, a może chodziło o to, co wypisywano na wkładce, a co w rzeczywistości nie było zamysłem autorki. „Śmieszna rzecz” ale zrozumiałam to dopiero wówczas gdy przetrawiłam „Fizykę katastrof” Pessl. Nie to jest istotne kto zabił; tylko to – jak odnoszą się do tego bohaterowie i jakie wnioski wysnuwają.
Kiedy M. czytał książkę Pessl, powiedziałam, że powieść jest świetna do adaptacji filmowej, M. kręcąc nosem powiedział, że film z „Wybranych zagadnień…” byłby jak oglądanie piramid w Gizie via google.map. Lecz po skończeniu stwierdził, że książka jest o 100 stron za długa, a cała intryga tylko książce zaszkodziła. Była przylepiona, aby zwabić czytelników tajemnicą. Co racja to racja.
Marisha Pessl „Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof”, moja ocena: 5.5
Donna Tartt „Tajemna historia”, moja ocena: 6

* * *

Pessl Marisha; Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof;
O ile twojego nazwiska nie wymieniają jednym tchem obok Mozarta, Matisse’a, Churchilla, Che Guevary i Bonda – Jamesa Bonda – lepiej, byś spożytkował swój wolny czas na malowanie palcami, albo granie w cymbergaja, ponieważ nikogo, z wyjątkiem twojej podstarzałej matki o obwisłych ramionach i maślanym wzroku, kiedy na ciebie patrzy, nie zainteresują szczegóły twego żałosnego żywota, który bez wątpienia zakończy się tak, jak się zaczął, czyli przeciągłym sapnięciem.

Tartt Donna; Tajemna historia;
Wszystko jest imponujące, jeśli robi się to na wystarczająco dużą skalę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz