wtorek, 7 września 2010

Robert Goddard „Bez śladu”

Albo za dużo czytam, albo autorów już nie stać na inwencję. „Złym” okazał się ten, kogo prawie od początku obstawiałam. Jeśli jeszcze wystrzeli przysłowiowa strzelba Czechowa ukryta tu pod postacią niby niepozornej notatki, to śmiało mogę powiedzieć, że poznałam SCHEMAT. Jakoś się nie raduję z tego powodu, ale książka niezła, żeby odpocząć od problemów dnia, niezła do pociągu, a nawet na plażę. Albo jeśli ktoś się wybiera do Grecji.
Intryga wciąga, piętrzy się i nawarstwia, a głównym bohaterem nie jest żaden super samiec, lecz zwykły, starzejący się człowiek, który ma na swoim koncie więcej porażek niż sukcesów. Ot, taki nieudacznik życiowy. A jednak i tacy ludzie mogą znaleźć w sobie odwagę i prawość.
Aha! Jestem wielka.
Strzelba wybuchła, a ja znam SCHEMAT.
Moja ocena: 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz