wtorek, 11 lutego 2014

Grażyna Jagielska „Fastryga”

Grażyna Jagielska, Fastryga, W.A.B., Warszawa 2006, 304 s.

„Fastryga” to opowieść o trzech pokoleniach kobiet naznaczonych piętnem rodzinnej tajemnicy. Więzi pomiędzy babką, matką i córkami są albo niszczące, albo boleśnie rozerwane – kobiety łączy tylko poczucie nieuchronnego nieszczęścia, przejmująca samotność i nakaz milczenia. Dostęp do prawdy ma jedynie upośledzona dziewczynka Mela, żyjąca w zawieszeniu między światem realnym a metafizycznym; ale jej rozpaczliwe próby „fastrygowania” więzi między kobietami są niezrozumiałe dla otoczenia. Książka opowiada o mechanizmach wzajemnego zniewolenia. To mroczne studium przemocy w rodzinie, konsekwentnie ukazywane z dwóch perspektyw – sprawcy i ofiary. Wyłania się z niego obraz zakleszczonego świata, który rządzi się niepojętymi dla postronnych regułami i z którego nie ma ucieczki. Hipnotyczna narracja bezlitośnie wciąga w spiralę fizycznych i psychicznych tortur, jakich doświadczają bohaterki, w atmosferę paraliżującego strachu i ciągłego napięcia.

Dopiero luty, ale ja już nabrałam pewności, że jedna z najbardziej ponurych, mrocznych, a jednocześnie pięknie napisanych książek tego roku, jest już za mną. Na „Fastrygę” trafiłam przypadkowo, leżała pod „Miłością z kamienia” również Grażyny Jagielskiej (widocznie nie ja jedna czytam seriami). Biorąc „Miłość...”, wzięłam też „Fastrygę”.
Książka powinna się odstać w kolejce do czytania, chciałam tylko zerknąć na pierwsze strony. Przeczytałam: „Mela miała dziesięć lat, kiedy zobaczyła coś więcej niż inni ludzie.” i o świecie realnym przypomniałam sobie po dwóch godzinach.
Grażyna Jagielska stworzyła świat okrutny, smutny acz prawdziwy do bólu. Przysięga małżeńska i przemoc domowa – obie aż po grób, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Przysięga małżeńska i porzucenie, tchórzostwo, że się nie da rady unieść na barkach ciężaru porażki i odpowiedzialności. Szlachetne czyny i ułuda pamięci. Zobowiązania. Miłość ofiary i oprawcy. Oddanie Bogu i wszechobecne Zło.
Wszystko zaś opisane cudownym językiem, prozą na najwyższym poziomie, bez żadnych wydumań, bez zadęcia na nowoczesność. Postaci nakreślone zamaszyście zachwycają bogactwem swych osobowości i nie jest ważne czy Jagielska pisze o pozytywnych czy negatywnych bohaterach. Po prawdzie nie ma w „Fastrydze” bohaterów jednoznacznie pozytywnych, może z wyjątkiem Meli, cała reszta to doskonały opis ludzi z krwi i kości, pełnych wahania, zalet i wad, pełnych gniewu, niepewności, poczucia obowiązku, strachu, zniechęcenia, samopoświęcenia, które prowadzi donikąd.
Chapeau bas! Czapki z głów i więcej takiej literatury polskiej!
Moja ocena: 5.5 (Pół punktu odjęłam za nieskładną chronologię, ale może tylko mnie to deprymowało.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz