poniedziałek, 10 lutego 2014

„Podróże do Brwinowa” (różni autorzy)

„Podróże do Brwinowa”, Fundacja Projektor Kultury, Warszawa 2013, 216 s.

Na książkę „Podróże do Brwinowa” składa się dziesięć niezwykłych reportaży, które opowiadają o ludziach związanych z gminą Brwinów.

„Podróże do Brwinowa” to lektura specyficzna, bardziej lokalna niż ogólnokrajowa. Dziesięć reportaży o gminie ukazuje mniej znane oblicze miasta i okolic. To taka śliczna laurka, gdzie co prawda nie ma kłamstw, ale prawda jest chwilami szalenie podkolorowana.
W idyllicznym obrazowaniu miasta celuje szczególnie Dariusz Koźlenko. Jego reportaż o Wacławie Kowalskim („Roch, maciejówka i rower”) przedstawia wspaniałego aktora i wspaniałego człowieka. Tymczasem opinie o Kowalskim jako człowieku były różne, chwilami skrajnie różne od tych opisanych przez Koźlenkę. Przy tym nikt nie odmawiał panu Wacławowi talentu. Koźleno jest również współautorem „Gniazda”, w którym wespół z Andrzejem Stankiewiczem zręcznie żongluje danymi statystycznymi czyniąc z Brwinowa ewenement na skalę krajową. To prawda, że mieszka tutaj wiele małżeństw z dziećmi, place zabaw w czasie letnim pełne są dziecięcych śmiechów i nawoływań młodych matek. Ale brak jest wystarczającej liczby miejsc w przedszkolach, a gmina nie spieszy się z realizacją wytyczonych sobie zadań. Wbrew zapewnieniom autorów, Brwinów jest sypialnią Warszawy, większość mieszkańców co rano rusza podmiejskim pociągiem w stronę stolicy lub ulicą Pszczelińską (jedną z najbardziej dziurawych dróg) w stronę Pruszkowa i dalej. W godzinach przedpołudniowych w sklepach jest pustawo, przeważają twarze starszych ludzi, czasami mignie gdzieś matka z dzieckiem w wózku.
Dopiero po południu, po przebrnięciu w ścisku i tłoku drogi powrotnej, miasto ożywia się. Na Rynku robi się tłoczno. Samochody stoją w korku, przebycie dwustumetrowego odcinka do ronda im. Wacława Kowalskiego trwa od dziesięciu minut do pół godziny. Wówczas widać, jak miasto tętni życiem, kłótniami o pierwszeństwo przejazdu, przebłyskami uprzejmości. Ekspedientki w sklepach nadrabiają godziny nudy i uwijają się jak w ukropie. W słoneczne dni ludzie siadają przy fontannie na skwerku, żeby odpocząć przed dalszą drogą, do domu. Czasami na rowerze, przeważnie na piechotę, bo komunikacji miejskiej w Brwinowie nie ma.
O tym autorzy „Gniazda” nie wspomnieli, nie ukazali zwyczajnego dnia miasta, jego rytmu życia.
Zupełnie inaczej czyta się reportaże dotyczące okolic Brwinowa. Jak na gminę, która nie jest tak atrakcyjna wizualnie jak Milanówek czy Podkowa Leśna, mieszkało i mieszka tutaj wielu ludzi z pasją, jak chociażby okoliczni koniarze (Zofia Wojtkowska „Galop”). Jest kilka stadnin, gdzie zaprzyjaźnić się z koniem i nauczyć się nań mogą nie tylko dorośli, ale i małe szkraby.
Jeśli zaś chodzi o strawę dla ducha... Najbliżej jest Stawisko, siedziba Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów. Do stylowego domu wiedzie aleja lipowa, wokół pełno jest zieleni i nic dziwnego, skoro Stawisko powstawało razem z pobliską Podkową Leśną. W pobliskim Karolinie mieści się siedziba najbardziej znanego zespołu ludowego – „Mazowsze”. Jadąc tam z Brwinowa przy Obwodnicy już z daleka rzucają się w oczy piętrowe angielskie autobusy, żółtą plamą odznacza się amerykański szkolny autobus, kilka metrów dalej stoją dwa „ogórki” – żywa historia PRL. To Muzeum Motoryzacji i Techniki. Jadąc w stronę Milanówka można trafić do Owczarni, gdzie wystawione są rzeźby Juana Soriano. Wszystko to jest warte obejrzenia, odwiedzenia nie raz i nie dwa, bo nawet po dwóch wizytach coś może umknąć, czegoś można nie zobaczyć. Autorzy reportaży przybliżyli historię tych miejsc, opisali sylwetki Iwaszkiewiczów (Dariusz Wilczak „Pan Iwaszkiewicz i panna Lilpop”), twórców i artystów Mazowsza (ponownie Dariusz Wilczak „Dzieci Mazowsza”), pasjonatów starych samochodów (Bartosz Janiszewski „Słodki zapach smaru”) czy meksykańskiego artysty (i znowu Dariusz Wilczak „Ludzie ptaki”). Przedstawili niby niepozorną gminę, gdzie dzieje się wiele, która mniej lub bardziej uczestniczyła w aktywnym tworzeniu historii kraju. Pozwolili spojrzeć na okolice Brwinowa świeżym spojrzeniem. Przede wszystkim zaś ukazali bogactwo artystycznej myśli skupionej na małym obszarze.
Moja ocena:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz