piątek, 14 lutego 2014

Jonathan Kellerman „Obsesja”

Jonatham Kellerman, Obsesja, Amber, Warszawa 2007, 344 s.

W gabinecie psychologa dziecięcego doktora Delaware zjawia się jego była pacjentka. Ale dziewiętnastoletnia dziś Tanya nie potrzebuje typowej pomocy psychoterapeuty. Dręczy ją straszne wyznanie matki na łożu śmierci. Musi poznać prawdę o tej zagadkowej kobiecie. Alex ulega jej prośbie. Nie wie jednak, że poszukiwania zaprowadzą go w mroczną przeszłość i odkryją wstrząsającą historię rozpaczy i zemsty.

Dobra książka to taka, która na długo zapada w pamięć. Tymczasem bywszy niedawno w bibliotece wzięłam „Obsesję” do ręki i nijak nie mogłam sobie przypomnieć czy to czytałam, czy nie. Dopiero mój numer czytelnika wpisany na karcie książki czarno na białym uświadomił mi, że i owszem, lektura „Obsesji” już za mną.
Książkę przekartkowałam i coś mi zaczęło świtać. Tajemnica z przeszłości, nadmiar bohaterów, poplątane wątki i szukanie niemalże dziury w całym. Ujmijmy to tak: gdyby doktor Delaware nie miał przyjaciela policjanta, wyznanie pacjentki pozostałoby tylko wyznaniem, bo z braku dowodów nikt nie ruszyłby tyłka i nie zaczął się grzebać w przeszłości. A tak starożytna maksyma manus manum lavat sprawdza się w Los Angeles końca XX wieku. Ty pomożesz mnie, ja pomogę tobie, a czytelnik i tak wszystko przełknie.
Lektura średnia i łatwo wypadająca z głowy.
Moja ocena: 2.5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz